Jeśli zaś dodamy, że ten kompozytor pierwszy raz stworzył wielki, ponadgodzinny utwór do polskich tekstów, a premierowej prezentacji nie zaplanował gdzieś w świecie (jak czyni od lat), ale w Warszawie, to wiadomo, dlaczego należy wybrać się na piątkowy koncert do Filharmonii Narodowej.
Trzyczęściowe dzieło „Powiało na mnie morze snów. Pieśni zadumy i nostalgii” powstało do wierszy wielu poetów różnych epok, wyboru dokonał sam Penderecki.
[wyimek] [link=http://blog.rp.pl/zkulturanaty/2010/09/03/z-kultura-na-ty/]Z Kulturą na Ty! - poleć swoje wydarzenie kulturalne[/link][/wyimek]
– Pierwszy impuls nadała mi poezja Aleksandra Wata i niemal równolegle zachwyciłem się Tadeuszem Micińskim – mówi Krzysztof Penderecki. – Wydał mi się on jednocześnie niezwykle liryczny i bardzo dramatyczny. Ważna też była inspiracja poezją Norwida, do której powróciłem po latach, mimo iż do jego wierszy praktycznie nie da się pisać muzyki. Forma całości wyłaniała się więc stopniowo z poezji odkrywanej na nowo lub po raz pierwszy. To kazus Wata, który wcześniej był dla mnie głównie prozaikiem.
Utwór powstał na zamówienie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. W piątkowym prawykonaniu wezmą udział śpiewacy: Wioletta Chodowicz, Agnieszka Rehlis i Mariusz Godlewski, chór Filharmonii Narodowej i Sinfonia Varsovia. Dyrygować ma jeden z najsłynniejszych artystów ostatnich trzech dekad, Walery Gergiew.