Na dodatek przewodniczący Maxim Vengerov po ogłoszeniu listy nie ukrywał, że oceniający chcieli dopuścić do dalszej rywalizacji jeszcze jednego skrzypka. Okazało się to jednak niemożliwe, bo zabrakłoby czasu na jego przesłuchanie.
W III etapie każdy z rywalizujących w konkursie wystąpi z Orkiestrą Kameralną PR Amadeus Agnieszki Duczmal. Obowiązkowo wykona pierwsze części: jednego z koncertów skrzypcowych oraz Symfonii koncertującej Mozarta. Wśród 13 szczęśliwców jest czworo Polaków (Joanna Kreft z Gdyni, Aleksandra Kuls z Warszawy, Maciej Strzelecki pochodzący z Kołobrzegu, a studiujący w Poznaniu oraz Maria Włoszczowska z Warszawy).
Oprócz nich w konkursie pozostali: Miki Kobayashi i Arata Yumi z Japonii, dwie Koreanki – Ji-Yoon Lee i Soyoung Yoon, dwoje Rosjan – Aylen Pritchin i Marianna Vasilyeva oraz po jednym przedstawicielu Kazachstanu (Erzhan Kulibaev), Niemiec (Stefan Tarara) i USA (Emma Steele).
Kto miał szanse być czternastym? Maxim Vengerov nazwiska nie podał. Trudno też samemu odgadnąć, bo poza nielicznymi wyjątkami poziom 24 grających w II etapie (Hiszpanka Leticia Moreno wycofała się z powodu choroby) był tak wyrównany, że decydować musiały niuanse. Potwierdzeniem tego jest fakt, że sam Maxim Vengerov uznał, iż odpadającym należy się owacja na stojąco i w niedzielny wieczór z miejsc wstali wszyscy obecni w Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Wcześniej jednak w tej samej sali zdarzyło się kilka niecodziennych sytuacji. Zaczęło się w piątek od znakomitego występu Koreanki Soyoung Yoon. Po jej interpretacji I sonaty f-moll Sergiusza Prokofiewa poznańska publiczność nie umiała powstrzymać się od owacjii, choć regulamin konkursu zabrania oklaskiwać poszczególne utwory grane przez uczestnika. Wyłom sprawiła właśnie mistrzowska gra 27-letniej Soyoung Yoon., która potwierdziła, że jest najpoważniejszą kandydatką do głównych nagród. Uczyniła to ukazując muzykę Prokofiewa wbrew stereotypowi "najmroczniejszej" sonaty. Nie zabrakło też ogromnej dynamiki i ekspresji. Zwłaszcza brawurowo wykonane allegro ukazało nieprzeciętne możliwości Koreanki. Brawa, które rozległy się po końcowym akordzie tej kompozycji, nagradzały więc nie tyle technikę gry, co inne, mniej ascetyczne, spojrzenie na muzykę Prokofiewa.