Pamiętasz dzień, kiedy David Coverdale zadzwonił do ciebie z propozycją, żebyś przystąpił do jego zespołu?
Muzyczny przewodnik - czytaj więcej
Doug Aldrich:
To było w 2002 r. W słuchawce usłyszałem niski głos (Doug świetnie parodiuje Cverdale'a!): „Hello Doug. David Coverdale mówi. Obserwuję cię od dawna i chciałbym się z tobą spotkać, żeby pogadać w sprawie ewentualnego tournee". Byłem zaskoczony, a kiedy padła konkretna propozycja, powiedziałem, że muszę najpierw zapytać o zgodę Ronniego Jamesa Dio, w którego zespole wówczas grałem. Musiałem być pewny, czy nie ma wobec mnie żadnych planów. Dio okazał się wspaniałomyślny. Oznajmił, że zamierza zająć się pisaniem piosenek na kolejną płytę i w tym czasie mogę grać z Davidem. Koncertowałem z nim cały rok i tak zostaliśmy przyjaciółmi. Nie przeszkodziło to w znajomości z Ronniem, mimo że nie był zachwycony, kiedy stałem się pełnoprawnym członkiem Whitesnake. Nie obraził się i, od czasu do czasu, zapraszał mnie do udziału w nagraniach. Nie było mnie w Ameryce, kiedy rok temu zmarł po długiej walce z rakiem. Nie mogłem być na jego pogrzebie, ale reprezentowały mnie żona i dzieci. Oni też chcieli oddać hołd człowiekowi, któremu wiele zawdzięczaliśmy.