Reklama

Gitary nas znudziły

O drugiej płycie, mieście Beatlesów i znaczeniu 45 minut mówi lider indierockowej formacji The Wombats, która zagra w Stodole w poniedziałek. Z Matthew Murphym rozmawia Dominika Węcławek

Publikacja: 23.11.2011 11:54

Matthew Murphy

Matthew Murphy

Foto: materiały prasowe

Przyjeżdżacie do nas promować swój drugi krążek „This Modern Glitch". To płyta znacznie bardziej elektroniczna niż debiut. Co was skłoniło do pójścia tą drogą?

Matthew Murphy:

Po zakończeniu trasy promującej pierwszą płytę byliśmy już mocno zmęczeni i nie chcieliśmy nagrywać kolejnego gitarowego albumu. Syntezatory dały nam znacznie większe pole do popisu. Wchodziliśmy więc do studia bardzo podekscytowani.

Reklama
Reklama

I zamiast spędzić tam kilka dni, jak w przypadku „A gudie to Love, Loss & Desperation", siedzieliście kilka tygodni. Czy było łatwiej?

Inaczej. Wtedy nagrywaliśmy piosenki, które znaliśmy na pamięć. Przy nowej płycie pracowaliśmy dopiero w studiu, pomagał nam producent, mogliśmy pomyśleć, które kompozycje rozbudować. Aż w końcu powiedzieliśmy „stop!", bo przyszła ochota na koncertowanie.

Wasz zespół powstał w Liverpoolu. To miasto już na zawsze będzie kojarzyć się z Beatlesami. Łatwo jest tam zostać muzykiem?

W czasach, gdy zaczynaliśmy, atmosfera motywowała nas do pracy. W mieście było mnóstwo klubów, pubów i scen, które chętnie zapraszały młode zespoły. Nie mieliśmy kłopotu ze znalezieniem miejsca, w którym moglibyśmy zagrać.

Reklama
Reklama

Jesteście zespołem, który zdaje się być szczególnie uwielbiany przez organizatorów dużych festiwali. Graliście w całej Europie, Stanach oraz w Chinach. Dobrze czujecie się przed wielotysięcznymi tłumami?

Tak, chociaż musimy nieco inaczej planować taki występ. Gdy gramy na imprezach takich jak wasz Open'er czy przed zupełnie dla nas nieznaną, chińską publicznością, musimy w 45 minutach zawrzeć to, co w naszej twórczości najlepsze. Grając w klubie, możemy stopniować emocje, prowadzić znacznie głębszy muzyczny dialog z publicznością, bo wiemy, że przyszli tu dla nas, a nie wpadli przypadkiem.

A czy na swój pierwszy występ w Warszawie przygotowaliście coś specjalnego? Słyszałam was na przykład w świetnym coverze Jesse J?

Raczej nie będziemy grać coverów – to robimy najczęściej na prośbę radiowców. Ale zamierzamy pokazać naszą twórczość, więc niczego nie wykluczamy!

rozm. Dominika Węcławek

Reklama
Reklama

* The Wombats – Stodoła, Warszawa ul. Batorego 10 28.11, godz. 19 bilety 99 zł

Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama