Przyjeżdżacie do nas promować swój drugi krążek „This Modern Glitch". To płyta znacznie bardziej elektroniczna niż debiut. Co was skłoniło do pójścia tą drogą?
Matthew Murphy:
Po zakończeniu trasy promującej pierwszą płytę byliśmy już mocno zmęczeni i nie chcieliśmy nagrywać kolejnego gitarowego albumu. Syntezatory dały nam znacznie większe pole do popisu. Wchodziliśmy więc do studia bardzo podekscytowani.