Na całej połaci śnieg.
Na całej! Do kogokolwiek zapukaliśmy, otwierał serce i mogłem zrobić użytek z zasady pana Andrzeja Wajdy, że jak się chce być najlepszym – trzeba pracować z najlepszymi.
„Listy do M.", film z pana udziałem, sugeruje, że warto nie tylko czekać na niespodzianki, ale i je robić, zwłaszcza niematerialne, te w sferze dobrych uczuć i emocji.
Może i film nie odkrywa Ameryki: klocki, z których jest poukładany, znamy z wielu produkcji anglosaskich. Jednak lubimy oglądać fajnie napisane historie. Pewnie dlatego „Listy do M." mogą się już pochwalić ponad dwumilionową widownią.
Czuł pan taki potencjał od początku?
Przeczytałem scenariusz, który dobrze rokował, ale trochę podstępnie, a trochę perfidnie, zadałem reżyserowi bezczelne pytanie, dlaczego robi ten film. Padła fantastyczna odpowiedź: zamarzył sobie, by „Listy do M." były tak dobre, żeby chciano je nadawać i oglądać w każde Boże Narodzenie.
Spełni się kolejne marzenie pana pasażera: nie będzie musiał oglądać co rok Kevina.
Daj Boże!
Zapamiętał pan jakąś Wigilię szczególnie?
Raczej staram się myśleć, że kolejna będzie jeszcze fajniejsza.
To również jeden z nielicznych dni, kiedy aktorzy nie grają.
Prawda. Gra się w sylwestra, nawet w Wielki Piątek, chyba też mi się to zdarzyło. Przynajmniej ten jeden wieczór spędzamy jak większość społeczeństwa. Kiedy indziej się mijamy: ludzie wracają do domów, a ja jadę do pracy. W Wigilię możemy spokojnie usiąść przy rodzinnym stole. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
Jaki prezent przyjąłby pan najchętniej od Świętego Mikołaja?
Trochę wolnego czasu i bilet last minute do ciepłych krajów. A przynajmniej tydzień w Ciechocinku z wodą źródlaną i tężniami!
Maciej Stuhr
Urodził się w 1975 roku. Jeden z najważniejszych aktorów swojego pokolenia. Syn Jerzego Stuhra. Skończył psychologię na Uniwersytecie Jagiellońskim i krakowską PWST. Na ekranie zadebiutował jako dziecko w „Dekalogu X" Krzysztofa Kieślowskiego. Jeszcze jako student psychologii zagrał w komediach „Fuks", „Chłopaki nie płaczą". Potem oglądaliśmy go w filmach „Przedwiośnie" i „Śluby panieńskie" Bajona, „Julia wraca do domu" Holland, „Pogoda na jutro" i „Korowód" Stuhra, „Testosteronie" Koneckiego i Saramonowicza, „Winie truskawkowym" Jabłońskiego, „33 scenach z życia" Szumowskiej, „Mistyfikacji" Koprowicza. Ostatnio weszły na ekrany przebojowe „Listy do M." z jego udziałem. Jest aktorem Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego, gdzie gra główne role w spektaklach „Anioły w Ameryce", „(A)pollonia" i „Koniec". W latach 2004 – 2008 występował w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, gdzie zagrał główną rolę w „Rewizorze". Jedna z najważniejszych postaci młodego polskiego kabaretu. Założył m.in. kabaret Po Żarcie.