Prezydent Warszawy po dyskusji ze współpracownikami zdecydowała wczoraj, że nie zerwie kontraktu ze szwajcarskim architektem Christianem Kerezem. Na razie.
Projektant Muzeum Sztuki Nowoczesnej dostał kolejny, dodatkowy czas – do końca czerwca – na przedstawienie poprawionej wersji projektu technicznego budynku na pl. Defilad. Poprzedni „ostateczny" termin to miał być 29 lutego.
Co przekonało stołecznych urzędników, że tym razem jednak architekt się wywiąże z kontraktu, którego nie realizuje od blisko trzech lat? – To wynik ostatniego spotkania wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza i nowego polskiego pełnomocnika Kereza – wyjaśnia rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk.
Kerez przesłał do urzędu pismo (pt. „Oferta"), w którym zgodził się w ramach honorarium (27 mln zł) wykonać w projekcie wszystko, za co wcześniej żądał dodatkowych pieniędzy i nie chciał płacić naliczonych już kar (blisko 1,6 mln zł). Ale znów poprosił o dodatkowe... 12 miesięcy. Hanna Gronkiewicz-Waltz uznała, że tyle cierpliwości już w mieście nie ma. Pozwoliła na pięć miesięcy. – I to już naprawdę ostatni raz – potwierdza rzecznik ratusza. – Kerez dostał ten czas, bo jednak zależy nam na budowie MSN, chcemy tę inwestycję uratować, a szansę daje fakt, że teraz wszystkim zajmie się polska pracownia.
To już trzeci polski partner Kereza w ciągu czterech lat przygotowań do tej inwestycji. Jednak urzędnicy zapewniają, że kolejna „obsuwa" oznacza zerwanie umowy z winy Kereza i obciążenie go karą w wysokości 20 proc. kontraktu.