Ikony modernizmu powojennego to jedno, ale już na blokowiskach ludzie psy wieszają.
– Ale ich nie burzą. Te bloki psieją, ale nie znikają. Co jakiś czas zaczyna się akcja typu re:blok, jak ta na Targówku, która ożywia blokowisko i nadaje mu nowe znaczenie, nową jakość (http://re-blok.pl/o-projekcie). Blokowiska, z wyjątkiem kilku, to jednak miejsca wyjątkowo fajne, gdzie ludziom się dobrze mieszka. Jedyny problem jest taki, że władze często myślą, iż pomaluje się blok na kolorowo i będzie lepiej. A taki budynek ma być tłem dla otoczenia, a nie bohaterem. Wracając do burzenia – często wystarczy twórczo zmodyfikować czy przekształcić budynek, ale go zachować.
No właśnie, czy warto zachowywać wszystkie budynki tylko dlatego, że mają na sobie etykietę „powojenny modernizm"?
– Kiedyś zapytano Igora Hansena, syna Oscara i też architekta, o konsultację przy projekcie termomodernizacji elewacji na Osiedlu Słowackiego w Lublinie, które Oscar zaprojektował. Ten w odpowiedzi zapytał, czy zamierzają twórczo rozwinąć zastosowaną tam koncepcję Formy Otwartej Hansena, czy zmodernizować po prostu to, co powstało w latach 70. Inwestor odpisał po dwóch miesiącach, że Hansen swoim podejściem zniechęcił architekta. A przecież architektura może ewoluować, transformacja może być tylko lepsza. Takim przykładem jest Instytut Awangardy zorganizowany w Warszawie w dość pospolitym bloku. Tam wyburzyli kilka ścian i nagle zrobiła się zupełnie inna przestrzeń. Z drugiej strony nie uważam też, że wszystkie obiekty muszą być zachowane, w tamtym okresie powstawało przecież mnóstwo budynków słabych, typowych albo przeciętnych. Środowiska architektoniczne ciężko w ostatnich latach pracowały nad listami cennych obiektów powstałych w Polsce po wojnie. Wystarczy z tej ich pracy skorzystać, by wiedzieć, co należy zachować.
A co z ludzkim wymiarem architektury według Hansena? Jak patrzysz na to dziś, odkąd mieszkasz przy Przyczółku Grochowskim?
– Hansena uznaje się za modernistę, ale często szedł on pod prąd tych idei. Owszem, uważał, że architektura kształtuje relacje. Próbowano mu jednak także zarzucić, że chciał przewidzieć wszystkie potrzeby ludzi. Mam wrażenie, że to nie do końca prawda, że zostawiał dość duży margines na spontaniczność mieszkańców swoich obiektów.