Pierwszy na biegunie południowym zameldował się Roald Amundsen 14 grudnia 1911 roku. Jednak – tu wyjątek w prawidłach historii – równie dobrze wiadomo, kto był na nim drugi: Robert Falcon Scott.
Dla naszych czytelników mamy trzy książki pt. "Na krańcu świata"
Dlaczego nazwisko Scotta, który przegrał wyścig z Amundsennem zaledwie o 34 dni i zginął w tragicznych okolicznościach, będąc zaledwie kilkanaście kilometrów od jednego z ostatnich na drodze powrotnej składów żywności nie odeszło w niepamięć? Wyczerpującej odpowiedzi udziela Apsley Cherry-Gerrard. "Na krańcu świata" to chyba najdokładniejszy zapis losów tej antarktycznej ekspedycji. Mimo, że od czasów jej napisania minęło ponad 90 lat, a od czasów samej wyprawy 100, książka ta dopiero teraz ukazuje się po polsku.
Apsley bardzo rzetelnie opisuje losy wyprawy. Jak sam napisał:
„Niektórzy piszą o ekspedycjach polarnych, jak gdyby przebiegały jak z płatka. Domyślam się, że spodziewają się zachwytu publiczności: »Wiemy, jakie koszmary musiał przejść, ale patrzcie tylko, jak bagatelizuje wszystkie trudności i udręki«. Inni popadają w drugą skrajność. Nie wiem, jaki sens ma udawanie przed niewtajemniczonym czytelnikiem, że -27 st.C to coś okropnego. Ja chciałbym uniknąć tych skrajności". I faktycznie, po lekturze można stwierdzić, że temu zadaniu podołał.