Opera też jest baśnią

Aleksander Pietrow, reżyser „Słowika”, uważa, że nie ma różnic między teatrem dla dzieci i dorosłych

Aktualizacja: 29.05.2012 17:48 Publikacja: 29.05.2012 12:50

Opera też jest baśnią

Foto: Rzeczpospolita

Co jest najtrudniejsze dla reżysera, przygotowującego spektakl zarazem dla dzieci i dla rodziców?

Aleksander Pietrow: To, żeby nie stawiał przed sobą zadania, iż ma powstać spektakl dla dzieci. Reżyser powinien robić przedstawienie dla siebie, opowiedzieć o tym, co go interesuje, boli, denerwuje, zachwyca. Jeśli zajmie się sprawami, które są mu obce, nie pozyska ani dzieci, ani ich rodziców.

To właściwie recepta na każdą inscenizację.

Oczywiście, taką zasadą zawsze kieruję się w teatrze.

A czy mając już duże doświadczenie zdobyte w teatrze dziecięcym, zainteresował się pan operą dlatego, że często bywa baśnią?

Baśnie należą do najważniejszych składników mitologii naszej cywilizacji. Możemy w nich odnaleźć archetypy, dowiedzieć się, kim jesteśmy, skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy, należy tylko wnikliwie zanalizować wszystkie kody. A mój petersburski Teatr Lalek Zazierkalie, który założyłem i prowadzę już 25 lat, jest wyjątkowy, ponieważ udało mi się zgromadzić w nim zespół, który z równym oddaniem i umiejętnościami potrafi rano zaśpiewać w bajce dla dzieci, a wieczorem w „La Bohéme" Pucciniego. Wszyscy traktują występ w obu tych przedstawieniach z tą samą kulturą wokalną i jednakowym stosunkiem do widza. Czas spędzony w pracy nad przygotowaniem „Słowika" w Warszawie był dla mnie bardzo nerwowy, bo w Petersburgu trwały ostatnie przygotowania do premiery „Cosi fan tutte". Wystawienie tego utworu wymaga przecież najwyższego wtajemniczenia w operową sztukę, zarówno jeśli chodzi o stronę muzyczną, wokalną, jak i filozoficzne przesłanie dzieła Mozarta.

Czy dla takich oper jak „Cosi fan tutte" trzeba szukać współczesnego klucza interpretacyjnego?

Nie jestem zwolennikiem uwspółcześniania klasycznych oper, geniusz Mozarta polegał na tym, że jego największe opery da się przypisać dowolnej epoce. Akcja „Wesela Figara", „Don Giovanniego" czy „Cosi fan tutte" może się rozgrywać w każdym kraju czy czasie i zawsze będzie przekazywać prawdę o człowieku.

Baśnie też zawierają prawdy uniwersalne.

Dlatego do nich wracamy.

Ale jednocześnie my sami się zmieniamy, obecny widz dziecięcy różni się od tego sprzed 25 lat, gdy tworzył pan Teatr Zazierkalie.

Oczywiście, bo mamy komputery, iPhone'y, iPady. Tym niemniej pewne prawdy pozostają niezmienne. Każde dziecko na przykład jest ogromnie wyczulone na słowo „sprawiedliwość", które jest kluczem do rozwiązania wielu istotnych problemów i oceny postępowania człowieka.

Jak więc należy dziś robić operę dla dzieci?

Szczerze i nie bez lęku. Przez ćwierć wieku dla naszego teatru skomponowano 32 nowe opery. Który inny teatr na świecie może poszczycić się takim bogactwem współczesnego repertuaru? Twórcy szukali inspiracji w rozmaitej literaturze od Dickensa i Tołstoja po Nabokova, by zainteresować zarówno dzieci, jak i ich rodziców.

Zadaje pan w ten sposób kłam twierdzeniu, że dzieci interesują się wyłącznie grami komputerowymi i kreskówkami.

To nawet nie o to chodzi. Każdy rodzic pragnie, żeby dziecko czytało książki, a ono nie chce. My proponujemy coś innego: zamiast zmuszać do ślęczenia nad „Robinsonem Crusoe" przyprowadźcie dziecko do teatru. W naszym spektaklu przygody rozbitka są przedstawione w sposób żywy, wciągający, a jednocześnie metaforyczny. Pokazujemy, że człowiek potrafi być kreatorem własnego świata, stworzyć go – jak Robinson – właściwie z niczego.

Jednocześnie ma pan w reżyserskim dorobku inscenizacje wielkich dzieł, choćby „Borysa Godunowa".

Realizowałem tę operę kilkakrotnie, ale nigdy nie starałem się myśleć, że tym razem powstaje przedstawienie wyłącznie dla dorosłych. Jeśli „Borysa" obejrzy mały widz, może zainteresuje go wątek relacji ojca z synem, mający istotne znaczenie w historii Borysa Godunowa? Może warto, by już w tym wieku zobaczył, jak straszny bywa świat wielkiej polityki? Nie ukrywajmy przed dzieckiem poważnych tematów, ono ma prawo wiedzieć wszystko.

Kiedy słucham pana, wierzę w przyszłość opery.

Jeśli nie wierzyłbym w nią, na pewno zająłbym się zupełnie czym innym.

rozmawiał Jacek Marczyński

Co jest najtrudniejsze dla reżysera, przygotowującego spektakl zarazem dla dzieci i dla rodziców?

Aleksander Pietrow: To, żeby nie stawiał przed sobą zadania, iż ma powstać spektakl dla dzieci. Reżyser powinien robić przedstawienie dla siebie, opowiedzieć o tym, co go interesuje, boli, denerwuje, zachwyca. Jeśli zajmie się sprawami, które są mu obce, nie pozyska ani dzieci, ani ich rodziców.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"