Łatwiej dziś dobierać partnerów?
Zdecydowanie tak. Nie chciałbym przez to powiedzieć, że staliśmy się wybredni, ale nie musimy zabiegać, by inni nas dostrzegli. Co więcej – zyskaliśmy wiarygodność jako partner wielu znaczących teatrów.
A wierzy pan, że dojdzie do skutku odkładana już tyle razy prapremiera opery „Qudsja Zaher" Pawła Szymańskiego?
To nie jest kwestia wiary, wiem to na pewno. Reżyser Eimuntas Nekrošius już pracuje nad spektaklem. Bardzo się też cieszę, że nowe utwory pisze dla nas dwójka niezwykle utalentowanych młodych kompozytorów: Jagoda Szmytka i Wojciech Blecharz. A obraz sezonu trzeba uzupełnić jeszcze spektaklem niezwykłej piękności, jakim jest „Lady Sarashina" Petera Eötvösa oraz dwoma pracami legendarnych choreografów – Johna Neumeiera i Williama Forsythe'a.
Nieco na uboczu zdarzeń budzących zainteresowanie mediów działa zaś w teatrze Akademia Operowa.
Jest ogromnie ważna. Niedawno zakończyły się kolejne zajęcia dla młodych śpiewaków. Prowadzili je Amerykanin Dale Fundling, który był pedagogiem Piotra Beczały, oraz Paola Larini. Uczestnicy Akademii twierdzą, że te zajęcia niwelują braki ich edukacji, przybliżają do pracy w teatrze, gdzie wymagania stawiane śpiewakom są nieporównywalnie większe niż kiedyś.