75 lat temu, 11 lipca 1937 roku, w wieku 39 lat zmarł George Gershwin, amerykański pianista, kompozytor. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Fascynujące, że mimo upływu lat muzyka George'a Gershwina zachowuje ogromną popularność. I wciąż odkrywamy w niej coś nowego, ostatnio, na przykład, uznano go za prekursora rapu. Ale czyż nie najbardziej zdumiewa fakt, że tak amerykańską w swym duchu muzykę stworzył człowiek, który był Amerykaninem w pierwszym pokoleniu? Karierę zrobił szybko i bez specjalnych zabiegów. Pierwszą piosenkę sprzedał w 1916 roku, a więc gdy miał 18 lat i choć otrzymał za nią zaledwie 5 dolarów, nie czuł się pokrzywdzony. W rok później jeden z nowojorskich wydawców postanowił zainwestować w niego 35 dolarów tygodniowo, by ten młody i nieznany chłopak nie szukał pracy, lecz zajął się komponowaniem. Wkrótce zamówień miał tyle, że nie mógł nadążyć z ich wykonaniem. Tak było już przez całe życie, a bardziej ambitne plany ciągle odkładał na później.
Zafascynowana Malfitiano
"Krytycy krzywią się wprawdzie na jego twórczość i z pobłażliwością wytykają błędy - napisał we wstępie do monografii George'a Gershwina Lucjan Kydryński. - Poważni kompozytorzy również niechętnie zaliczają go do swego grona, ale może dlatego, że jak powiedział Schönberg - sami 'są poważni, ponieważ nie mają poczucia humoru', a niechętni, ponieważ trudno im marzyć o popularności, jaką on zdobył. Bo słuchacze przyjęli jego muzykę bardzo gorąco".
Nawet jeśli krytycy wybrzydzali, a o Koncercie F-dur wręcz napisano, iż jest konwencjonalny i głupi, to jednak dowodów uznania ze strony autorytetów muzycznych nie brakowało. Niezwykle cenił Gershwina słynny kompozytor francuski Maurice Ravel. Będąc w Ameryce, bardzo chciał go poznać. Spotkanie oczywiście zaaranżowano, a obaj szybko się zaprzyjaźnili. Gershwin później wielokrotnie zabiegał o to, by zostać uczniem Ravela, ale ten odpowiadał niezmiennie: - Jest ci to absolutnie niepotrzebne. Po co masz być drugim Ravelem, lepiej zostań pierwszym Gershwinem.
Z kolei Igor Strawiński, którego autor "Lady, Be Good" prosił o udzielenie kilku lekcji, miał ponoć powiedzieć: - Po co? Jeśli pan zarabia 100 tysięcy dolarów tygodniowo, to ja powinienem zostać pańskim uczniem.