To także koprodukcja, tym razem z Walijską Operą Narodową kolejne dzieło Wagnera na naszej scenie po baletowym „Tristanie" oraz „Latającym Holendrze". Konsekwentnie niwelujemy dotkliwą lukę, jako że twórczość tego kompozytora była u nas nieobecna z wyjątkiem okazjonalnie pokazywanej „Walkirii".
Z propozycjami operowymi kontrastują propozycje Polskiego Baletu Narodowego, który na nowy sezon wybrał utwory bardzo znane.
Tak, ale o ile „Don Kichot" będzie klasyczną propozycją, to „Romeo i Julia" w autorskim ujęciu Krzysztofa Pastora połączy klasykę z nowoczesnością. Zapewne obie premiery się spodobają, bo warszawska publiczność lubi fabularne przedstawienia baletowe. A atmosfera towarzysząca dokonaniom Polskiego Baletu Narodowego jest życzliwa. Całkiem zasłużenie zresztą, niedawno ukazała się bardzo pozytywna recenzja w „New York Timesie", odkrywająca przy okazji tradycje polskiego baletu. Świetnie też zostały przyjęte występy zespołu na festiwalu w Houston, ale to owocują rezultaty pracy u nas Krzysztofa Pastora, choć on również nie unika wyzwań. Przyznam się, że z obawami przystałem na prezentację trzech wersji „Święta wiosny" w jednym wieczorze. Bałem się, że widz tego nie wytrzyma, a spektakl jest znakomicie przyjmowany. Przy okazji potwierdziło się, jak warstwa wizualna determinuje odbiór muzyczny. Wydawało się, że przy każdej choreografii słuchamy innego opracowania, tymczasem dyrygent Łukasz Borowicz nie zmienił u Strawińskiego ani jednej nuty, ani jednego tempa.
Naprawdę po tylu spędzonych tu sezonach nie ma pan poczucia pewnej stabilizacji?
Mam. Nawet jeśli są kłopoty, jeśli chciałoby się mieć większy budżet, aby można było zapraszać do udziału w spektaklach gwiazdy, to z drugiej strony warto pamiętać, że nasza dotacja jest wyższa niż kiedykolwiek. Pracujemy nad kolejnymi sezonami, mając za partnerów Covent Garden, Teatr Maryjski czy festiwal w Bregencji, wiele z tych projektów sami inicjujemy, a nie tylko dołączamy do innych. Bardzo ważna jest kontynuacja pracy z młodymi talentami wokalnymi w Akademii Operowej w europejskiej sieci ENOA, po ostatnim Konkursie Moniuszkowskim chcemy ją nieco modyfikować. Za nasz program edukacyjny dostaliśmy nagrodę od władz Warszawy. Mam nadzieję, że będzie rozwijać się Galeria Opera poświęcona tym twórcom, którzy położyli fundament pod nowoczesność w polskiej sztuce po 1956 roku. Ich obrazy czy rzeźby trudno spotkać dziś w naszych muzeach i galeriach. Ten sezon kończymy wspaniałą wystawą obrazów Tadeusza Dominika, na grudzień szykujemy ekspozycję prac Stanisława Fijałkowskiego, potem wiosną będą wystawy Jerzego Mierzejewskiego i Jerzego Tchórzewskiego. Premierze „Diabłów z Loudun" towarzyszyć ma prezentacja partytur kompozytora oraz ekspozycja zapowiadająca się nader atrakcyjnie: „Salvador Dali u Pendereckiego", których szczegółów na razie nie zdradzę