O jego pozycji świadczy fakt, że w swoim fachu osiągnął właściwie wszystko. Pracował z najlepszymi orkiestrami, kierował La Scalą, wiedeńską Staatsoper, London Symphony Orchestra i Wiedeńskimi Filharmonikami. Po legendarnym Herbercie von Karajanie przejął w 1989 roku Berlińskich Filharmoników. Był wtedy bezdyskusyjnym kandydatem na to stanowisko, choć stanowił absolutne przeciwieństwo swego poprzednika. Jako dyrygent Claudio Abbado nie miał cech dyktatora, jako artysta unikał medialnego rozgłosu, pozostał skromny, cichy i przyjaźnie uśmiechający się do muzyków z orkiestry.
Z kierowania Berlińskimi Filharmonikami zrezygnował w 2002 roku, po części zmusiła go do tego choroba. Przeszedł ciężką operację żołądka, wydawało się, że może już nigdy nie stanie za pulpitem dyrygenckim. A jednak wrócił, choć odmawiał już dyrektorskich zaszczytów. Chętnie natomiast pracował z młodzieżowymi orkiestrami: Youth Orchestra of the European Union czy Gustav Mahler Youth Orchestra. I oczywiście występował gościnnie.
Gdy nadeszła wiadomość o jego śmierci, najsłynniejsze instytucje muzyczne Europy wyrażają żal i wspominają Claudio Abbado, bo przecież on tworzył historię. Choćby festiwalu w Salzburgu, na którym wystąpił 101 razy. Jego debiut w 1965 r., kiedy dyrygował II Symfonią Mahlera został przyjęty z niespotykanym tu entuzjazmem. W latach 1994-2002 prowadził zaś wielkanocną edycję tego festiwalu, po raz ostatni koncertował w Salzburgu dwa lata temu.
Równie długie były jego związki z wielkim letnim festiwalem w Lucernie, gdzie koncertował z najlepszymi zespołami od 1966 roku. Potem stworzył specjalną orkiestrę festiwalową, a w 2013 roku, już poważnie chory zdecydował się dyrygować tam wielkim dziełem, jakim jest IX Symfonia Brucknera.
Można by długo rozmaite fakty z jego życia, jak choćby ten, że po jednym z koncertów w Wiedniu na scenę rzucono 4 tysiące kwiatów. Claudio Abbado pozostawił też po sobie dziesiątki nagrań symfonii Beethovena, Mendelssohna, Schuberta, Brahmsa, Czajkowskiego i Mahlera, koncertów fortepianowych: Beethovena, Mozarta, Chopina, Brahmsa i Czajkowskiego, oper Rossiniego i Verdiego oraz licznych dzieł XX-wiecznych. Każdy, kto choć trochę interesuje się muzyką poważną, nie był obojętny na jego sztukę. Ja na zawsze zapamiętałem dwa wieczory, w których mogłem uczestniczyć. Jeden w 1997 roku w Salzburgu, gdy z niesłychaną klarownością Claudio Abbado zinterpretował „Wozzecka" Albana Berga i dzięki niemu po raz pierwszy ogarnąłem misterną konstrukcję tego utworu. Drugi – w 2001 roku, gdy z tłumem widzów wypełniającym salę Filharmonii Berlińskiej miałem świadomość, że uczestniczę w wyjątkowym misterium, jakie on wykreował z „Parsifala" Wagnera.