Obsesje bywają niewypowiedziane, czasem nieokreślone lub trudne do opisania słowami. A przecież potrafią osaczyć człowieka. Spektakl złożony z trzech różnych choreografii, a zatytułowany właśnie „Obsesje", to próba wyrażenia ruchem i gestem różnych sytuacji, a przede wszystkim stanów emocjonalnych człowieka.
– Balet to właśnie emocje – uważa Emil Wesołowski, jeden z najbardziej doświadczonych naszych choreografów. Jako tancerz rozkwitł w latach 70. w Polskim Teatrze Tańca, gdy grupa ta stała się artystycznym objawieniem nie tylko w Polsce za sprawą jej szefa, Conrada Drzewieckiego. Od początku lat 80. Emil Wesołowski zajął się prowadzeniem rozmaitych zespołów, był wieloletnim szefem baletu Teatru Wielkiego–Opery Narodowej, a przede wszystkim choreografem.
„Powracające fale" stworzył w 1997 roku dla stołecznego zespołu. Ta choreografia to jedna z najpopularniejszych jego prac, potem Emil Wesołowski powtórzył ją w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Teraz okazuje się rzeczywiście powracającą falą, która znów pojawi się w Teatrze Wiekim-Operze Narodowej.
Tytuł pochodzi od poematu symfonicznego Mieczysława Karłowicza, który Emil Wesołowski wykorzystał. Ale „Powracające fale" mają tu również znaczenie symboliczne, odnoszą się do relacji między kobietą i mężczyzną.
Ten balet to pełna dramatyzmu kompozycja dla dwojga tancerzy, próbująca opisać ową odmianę miłości, która krępuje i wiąże ludzi, zamieniając ich życie w więzienny koszmar. Wesołowski stworzył przejmujące postaci, zwłaszcza kobiety walczącej o utrzymanie przy sobie mężczyzny.