Country i folk przez wiele lat traktowane były w Polsce z pogardą, na co dowodem choćby fakt, że tak wielka postać muzycznej sceny jak Johnny Cash zawsze był w cieniu Elvisa Presleya, The Beatles czy The Rolling Stones.
Z countrowego getta wyprowadził go Rick Rubin – jeden z najbardziej prominentnych producentów, współautor albumów U2, Coldplay, Red Hot Chilli Peppers czy Jay-Z. Przygotowana przez duet, licząca sześć tytułów seria „American Recordings" dała Cashowi szansę na odnowienie repertuaru i albumy plasujące się na pierwszym miejscu listy „Billboardu".
„Według ówczesnych mediów w ciągu jednej nocy z eksnashville'owca stałem się ikoną muzyki" – pisze z przekąsem Cash. Dziś i w Polsce ma prominentnych wyznawców: Muńka Staszczyka czy Macieja Maleńczuka, który śpiewa bodaj największy przebój ?– „Ring of Fire", ośmieszony niegdyś przez Franka Zappę.
W „Autobiografii" znalazł się opis przełomowego spotkania z Rubinem. Zapytał producenta, jak zamierza go nagrać. „Nic nie zrobię – odpowiedział. – Ty to zrobisz. Przyjdziesz do mojego domu, usiądziesz w moim salonie, weźmiesz gitarę i zaczniesz śpiewać". Cudowny przepis na prostotę.
Rodowe korzenie
Książka zaczyna się pompatycznie. „Mój ród wywodzi się od królowej Ady, siostry Malcolma IV, potomka Duffa, pierwszego króla Szkocji" ?– pisze król country. Motto w herbie dumnego szkockiego klanu brzmi: „Nadejdą lepsze czasy". Przydało się potomkom. Ich amerykańską przygodę zaczynał William Cash, żeglarz i właściciel statku „Good Intent", którym z Glasgow przewoził osadników pielgrzymujących do Nowego Świata.