W filmie Judyty Fibiger opowiada o niebieskim płaszczu, którego był właścicielem w czasach swych studiów na ASP w Krakowie. I bardzo był z niego dumny, bo był jednym z kilku zaledwie, jakie było widać na krakowskich ulicach. Mina mu zrzedła, gdy w Paryżu zobaczył, że jego płaszcz jest tam zwykłym przyodziewkiem, a wręcz służbowym uniformem ulicznych sprzątaczy.... Z kolei Tomasz Sikora fotograf, pamięta, że by się odróżnić nosił kożuch na lewą stronę i natapirowane włosy.
Co ciekawe, polskie dziewczyny uchodziły za bardzo atrakcyjnie ubrane. I rzeczywiście – by intrygująco wyglądać, musiały wkładać znacznie więcej wysiłku niż ich rówieśnice na Zachodzie.
Każda dziewczyna w Polsce była inna, bo musiały wymyślać jak zrobić coś z niczego. Źródłem wiedzy, o tym co się nosi, były „Burdy" I kolorowe magazyny jak „Elle", przysyłane z zagranicy. Były obiektem takiego pożądania, że nieraz ginęły w drodze, nie docierając do adresatek....
Jaskółką zmian w Polsce był „Przekrój". Na jego okładkach pojawiały się interesująco ubrane dziewczyny, fotografował je Wojciech Plewiński, w filmie wspomina tamte czasy. Dział mody prowadziła Barbara Hoff, tworząca nową jakość mody i styl, który później zyskał wymiar materialny w słynnym Hofflandzie działającym w warszawskim Juniorze.
– Hoffland był zjawiskiem bez precedensu – pamięta Mariusz Treliński.
– Nieraz stałem na końcu gigantycznej kolejki nie wiedząc, co będę mógł kupić.