Kwartet Dave'a Hollanda na Warsaw Summer Jazz Days

Koncert kwartetu kontrabasisty Dave'a Hollanda był wydarzeniem tegorocznych Warsaw Summer Jazz Days - pisze Marek Dusza.

Aktualizacja: 14.07.2014 13:08 Publikacja: 14.07.2014 08:53

Kontrabasista Dave Holland i gitarzysta Kevin Eubanks dali jeden z najlepszych występów w historii W

Kontrabasista Dave Holland i gitarzysta Kevin Eubanks dali jeden z najlepszych występów w historii Warsaw Summer Jazz Days

Foto: Rzeczpospolita, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Amerykańskie gwiazdy zdominowały cztery festiwalowe wieczory w Soho Factory na warszawskiej Pradze. Publiczność wypełniła szczelnie jednak halę tylko w dwa dni za sprawą znanych nazwisk. Sławy – Dave Holland, Gary Peacock, Jack DeJohnette i Joey DeFrancesco – potwierdziły klasę, prezentując atrakcyjny program i wyrafinowane improwizacje.

Zobacz galerię zdjęć

Na ich tle znakomicie wypadło trio Włodka Pawlika. Nagrodzone Grammy za „Night in Calisia" przyjechało prosto ze Studia Alvernia, gdzie pracuje nad kolejnym albumem. Rewelacyjnie zabrzmiała nowa kompozycja Włodka Pawlika „3/4 2/4". Jeśli taka będzie cała płyta, powinna wzbudzić zainteresowanie amerykańskich wydawców i krytyków. Usłyszeliśmy także temat z filmu „Wrony" Kędzierzawskiej, liryczną „Anię" i brawurowo wykonaną kompozycję tytułową z „Night in Calisia".

W kwartecie PRISM basisty Dave'a Hollanda prym wiódł gitarzysta Kevin Eubanks. Większość kompozycji wyszła spod jego ręki, a w popisach wędrował od eksperymentalnego rocka przez blues do awangardowego jazzu. Mając obok inspirującego pianistę Craiga Taborna i ekspresyjną sekcję rytmiczną: Dave Holland i Eric Harland (perkusja), Kevin Eubanks okazał się faktycznym liderem zespołu.

Tego wieczoru był on niczym Frank Zappa jazzu. Zachwycający poziom improwizacji, perfekcyjna integracja brzmienia, ciekawe kompozycje, atrakcyjne aranżacje i odważne czerpanie inspiracji z innych stylów porwały publiczność. To był jeden z najlepszych występów w historii wszystkich Warsaw Summer Jazz Days.

Nowoczesne podejście do standardów zaprezentowało trio Now This, w którym grały same sławy: sędziwy kontrabasista Gary Peacock, nowatorski pianista Marc Copland i szalony perkusista Joey Baron. Peacock znany jest najlepiej z tria Keitha Jarretta, ale tego wieczoru Now This przyćmiło go oryginalnością.

Trzeci członek tria Jarretta, perkusista Jack DeJohnette, zachwycił wirtuozerią, ale jego grupa z saksofonistą Ravim Coltrane'em i basistą Matthew Garrisonem nie może zaliczyć tego koncertu do najlepszych. Ravi imponował, jak zawsze, mocnym brzmieniem, ale gitara basowa nie przystawała do perkusji lidera intensywnie nasycającego muzykę melodyjnymi rytmami. Zawiodła koncepcja albo jej wykonanie.

Sobotni wieczór zdominował zwalisty Joey DeFrancesco, który najlepiej czuje się w soul-jazzowych eskapadach po klawiaturach organów Hammonda. Gra na nich najlepiej na świecie. W „Hey Harold" Hutchersona sięgnął po trąbkę i zagrał w iście davisowskim stylu. Utwór pochodzi z nowego albumu kwartetu Hutcherson/Sanborn/DeFrancesco/Hart, który był rozchwytywany po koncercie.

Festiwal pokazał też miłośnikom jazzu dwa nowe amerykańskie talenty: pianistę Geralda Claytona i wibrafonistę/pianistę Warrena Wolfa. Ich tria zagrały w stylu pozwalającym być spokojnym o przyszłość jazzu. To muzyka bez udziwnień, a jednak nowoczesna, wciągająca, poruszająca wyobraźnię wymagających słuchaczy.

Zawiódł natomiasta rekomendowany osobiście przez organizatora festiwalu Mariusza Adamiaka kwintet amerykańskiego gitarzysty Liberty Ellmana. Takich zespołów są w Nowym Jorku tuziny, powstają ad hoc i szybko się rozpadają.

Kiedy zamykaliśmy to wydanie, publiczność oczekiwała na występ wokalisty Gregory'ego Portera, który w styczniu otrzymał Grammy, a tydzień temu zwyciężył w ankiecie krytyków magazynu „Down Beat" w prestiżowej kategorii muzyk roku, co już jest sensacją. Porter w szybkim tempie zawojował Amerykę, a teraz świat, a przecież śpiewa z taką swobodą, prosto, jakby oddychał.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Amerykańskie gwiazdy zdominowały cztery festiwalowe wieczory w Soho Factory na warszawskiej Pradze. Publiczność wypełniła szczelnie jednak halę tylko w dwa dni za sprawą znanych nazwisk. Sławy – Dave Holland, Gary Peacock, Jack DeJohnette i Joey DeFrancesco – potwierdziły klasę, prezentując atrakcyjny program i wyrafinowane improwizacje.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"