Mimo chmur nad warszawską Starówką, z których wieczorem padał raz większy, a raz mniejszy deszcz, kolejny zespół XXI festiwalu Jazz na Starówce stawił się na scenie z niewielkim tylko opóźnieniem.
- Dziękujemy, że przyszliście na nasz koncert, stoicie w deszczu, a mu mamy dach nad głowami – powitał publiczność lider tria, pianista Shai Maestro.
Siedem lat temu pianista wystąpił już na tej scenie z triem kontrabasisty Avishaia Cohena i dał się poznać jako utalentowany improwizator zbierając zasłużone oklaski. Powrócił jako dojrzały muzyk o jasnej koncepcji swojej muzyki i wyrazistym stylu. Ma na koncie trzy autorskie albumy i kilkadziesiąt kompozycji, których wybór zaprezentował w Warszawie. Większość pochodziła z wydanego w tym roku albumu „Untold Stories". Już sam tytuł sugerował, ze publiczność wysłucha długich opowieści na fortepian lidera, kontrabas Peruwiańczyka Jorge Roedera i perkusję Ziva Ravitza. W tym składzie trio oklaskiwała już publiczność klubu Pardon To Tu, ale ta na Rynku była dużo większa, mimo deszczu, który pod koniec występu przestał padać.
Niemal każda kompozycja Shaia Maestro rozwijała się od powolnego tempa do ekspresyjnej kulminacji. Ważną siłą napędową zespołu okazał się perkusista Ziv Ravitz. Kto pamięta go z występów w duecie z Marcinem Maseckim, wie, na co stać urodzonego w Izraelu perkusistę. Od kilku lat muzycy tria mieszkają w Nowym Jorku, co nie powinno dziwić. Wielu jazzmanów, którzy kształcili się w Izraelu, szlifuje swój styl i zdobywa doświadczenie występując z amerykańskimi sławami.
Nastrojowy temat „Gal" Maestro zadedykował swojej siostrze. Najbardziej rozbudowaną aranżację miał utwór poświęcony konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu, który lider zapowiedział z życzeniem pokoju. Opowieść pianisty i jego tria była tu wyjątkowo dramatyczna. Nagrodzone brawami trio nie dało się długo prosić o bis. Mimo deszczu półtoragodzinny koncert minął jak chwila.