Wyróżnienia przyznali „Intruzowi” Magnusa von Horna i „Joannie” Anety Kopacz.
Złotą Taśmę dla najlepszego filmu zagranicznego dostał „Gołąb, który przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” Roya Anderssona. Wyróżnienia przypadły filmom „Birdman” Alejandro Gonzaleza Inarritu i „Młodości” Paola Sorrentino.
W „Body/Ciało” Małgorzata Szumowska, autorka „33 scen z życia” znów zmierzyła się ze śmiercią i bólem tych, którzy zostają. Wbrew tytułowi jest to znacznie bardziej opowieść o duszy niż o ciele - o samotności, o współczesnych frustracjach i depresjach, o szukaniu ratunku w psychoterapii i spirytualizmie, o potrzebie wiary. A wszystko to podane z dystansem, a nawet humorem. To świeże, nowoczesne kino. Znakomita robota reżyserska, nagrodzona zresztą podczas fetsiwalu w Berlinie, świetne, niezapomniane role Justyny Suwały, Mai Ostaszewskiej i Janusza Gajosa.
Wyróżnienia przypadły „Intruzowi” Magnusa von Horna i „Joannie” Anety Kopacz.
„Intruz” to debiut reżyserski młodego Szweda, który skończył łódzką Filmówkę i po dyplomie został w Polsce. Bohaterem filmu jest młody chłopak, który właśnie wychodzi z poprawczaka. Wraca do rodzinnego miasteczka, chce zacząć wszystko od nowa. Ale jaką ma szansę na drugie życie? Nic nie jest już proste. John zabił koleżankę. Dlaczego? Bo go zdradziła z innym chłopakiem? Bo w jakimś momencie nie zapanował nad złością? Ludzie pamiętają. Narasta w stosunku do niego agresja. Jednego dnia chłopak zostaje ciężko pobity, skopany po twarzy. Czy jego koledzy nie przekroczyli granicy? Czy jeden cios więcej nie sprawiłby, że i oni — niby sprawiedliwi i mający swoje racje - też zostaliby mordercami? Bardzo ciekawy film, niełatwy, niejednoznaczny. Magnus von Horn pyta skąd bierze się mrok w zwyczajnym człowieku i w jakich okolicznościach się odzywa.