Fala niecenzuralnych tekstów była pokłosiem niespotykanych wcześniej antysystemowych piosenek Sex Pistols, którzy parafrazowali hymn Wielkiej Brytanii „Good Save the Queen", dodając zgryźliwie „pie... reżim". Singel osiągnął szczyty list przebojów, choć był bojkotowany przez media i sklepy. Wściekli rojaliści przygotowali zamachy na muzyków Sex Pistols, w jednym z nich wokalista Johnny Rotten został pchnięty nożem. Władze Wielkiej Brytanii były zaniepokojone takimi kompozycjami, jak „Anarchy in UK", która dostała się na listę przebojów, mimo że prezentacja została zakazana w radiu i w telewizji. Trzeba pamiętać, że nad Zachodem krążyło wtedy widmo terrorystycznych organizacji w Irlandii, Niemczech i Włoszech.
Słynny cytat z udzielonego przez gitarzystę Steve'a Jonesa w 1976 roku wywiadu brzmiał: „właściwie to nie jesteśmy od grania, tylko od wywoływania chaosu". Wiele koncertów kończyło się demolkami bądź bójkami, więc starsze pokolenie miało prawo czuć się zaniepokojone. Do dziś delikatną, zrytualizowaną i bezpieczną formą punkowej przemocy jest pełen anarchii i chaosu taniec zwany pogo. W Jarocinie tańczono go z chustami na twarzy, bo powietrze pełne było piachu.
Historię Sex Pistols zafałszował menedżer Malcolm McLaren w wyreżyserowanym w 1980 roku przez Juliena Temple'a filmie „Największy rockandrollowy szwindel". Przedstawił się jako intelektualista zafascynowany brzydotą i złem Ryszarda III, który postanowił udowodnić, że współczesne społeczeństwo może wyprodukować jeszcze większego potwora. Znalazł czterech zbuntowanych i zdegenerowanych młodzieńców z robotniczych dzielnic. A choć nie umieli grać i śpiewać, nafaszerowani hasłami o społeczeństwie ludzi-śmieci, poprzekłuwani agrafkami, utworzyli zespół, który wdarł się na szczyty list przebojów.
Oczywiście, grupa nie powstałaby, gdyby nie McLaren. Jako uczestnik studenckiej rewolty w 1968 r., znany był ze swych radykalnych poglądów. Ale sprzedawał też ciuchy dla młodzieży, potrzebował promocji i to w jego butiku odbywały się pierwsze spotkania i próby muzyków. Nie da się ukryć, że przeszczepił do Londynu wzory zaobserwowane w Nowym Jorku, gdzie kierował wcześniej prepunkowym zespołem The New York Dolls. To dlatego do Sex Pistols trafił Johnny Rotten, który chodził po Londynie z pofarbowanymi na zielono włosami w koszulce z napisem „I Hate Pink Floyd", bo Pink Floyd był symbolem komercji.
Teraz muzyk nie kryje, że słuchał i wciąż słucha Floydów i jest to jeden z jego ulubionych zespołów. Ale wtedy wygodnie było przywalić starszym kolegom. Potem poszedł ich drogą. Chociaż buntował się pod szyldem Public Image Limited, to później odciął kupony podczas come backu Sex Pistols w 1996 roku.
Kolejną próbą opisania historii zespołu przyniósł drugi film Juliena Temple'a „Sex Pistols: wściekłość i brud" z 2000 roku. Pokazał pełny okrucieństwa obraz mediów i show-biznesu, w którym muzyka bywała mniej ważna niż pieniądz, skandal i narkotyki: to jak w latach 70. narodziła się medialna siła brukowców i telewizji goniącej za tanią sensacją. Film lansował tezę, że McLaren, chociaż był znakomitym socjotechnikiem, stracił kontrolę nad rozpętanymi żywiołami i okazał się tchórzem. Pozostawieni sobie samym muzycy szukali ucieczki w narkotykach. Doszło do tragedii Sida Viciousa, który zamordował kochankę Nancy. A potem przedawkował.