O tym, że Dorn, Zalewski i Kazimierz Ujazdowski - którzy w poniedziałek zrezygnowali z funkcji wiceprezesów PiS - powinni ponieść konsekwencje, Jarosław Kaczyński powiedział dziś rano w radiowych "Sygnałach Dnia".
Premier przekonywał, że rezygnacja trzech polityków nie jest zagrożeniem dla jedności partii, jednak jest to dla niego "smutne wydarzenie". Decyzję o rezygnacji wiceprezesów ocenił jako "wyrosłą z frustracji".
Jarosław Kaczyński przypomniał, że politycy PiS podpisali przed wyborami zobowiązanie, że "jeśli ktoś radykalnie nie zgadza się z linią partii, nie chce działać w ramach tego wspólnego przedsięwzięcia, to powinien zrezygnować z mandatu". "To jest zobowiązanie honorowe. Mam nadzieję, że panowie nie są pozbawieni honoru" - mówił premier.
Dorn, który na środowej konferencji prasowej odrzucał zarzuty o nielojalność wobec PiS, odnosząc się do wypowiedzi premiera o rezygnacji z mandatów ocenił, że "każdemu może się zdarzyć gorszy dzień i trzeba po prostu to przyjąć do wiadomości".
Jednocześnie Dorn podkreślił, że nie widzi żadnych powodów, aby miał zrezygnować z mandatu posła. "Sądzę, że kiedy prezes PiS przemyśli swoje słowa, to wycofa się z tego rodzaju oczekiwań" - powiedział.