Stary rząd wraca do NIK

W NIK jest już były wiceminister finansów, niebawem będzie drugi. Szykuje się także miejsca dla osób z Orlenu i Ciechu

Publikacja: 04.12.2007 03:55

To dopiero początek urzędniczych powrotów. – Naliczyliśmy, że do Najwyższej Izby Kontroli może wrócić ok. 30 osób – mówi „Rz” jeden z pracowników Izby.

Gdy PiS wygrało wybory, pracownicy z ulicy Filtrowej byli najbardziej poszukiwaną kadrą. Nie tylko z powodu kwalifikacji, ale też sentymentu do NIK ze strony otoczenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w połowie lat 90. był prezesem Izby. Urzędnicy gremialnie zajmowali stanowiska w administracji rządowej czy spółkach. W NIK brali urlop bezpłatny, teraz nie mają problemu z powrotem.

Paweł Banaś, były dyrektor Departamentu Skarbu w NIK, został wiceministrem finansów. Po dwóch latach wrócił do Izby na stanowisko doradcy prezesa.

Krótko przed nim z Orlenu wrócił Sławomir Grzelak, który zajmował wcześniej w NIK stanowisko wiceszefa Departamentu Skarbu.

Trzy dni temu na stanowisko dyrektora generalnego NIK powrócił z kolei Marek Chodkiewicz, zastępca szefa Służby Wywiadu Wojskowego za rządów PiS.

W Izbie spodziewają się też powrotu drugiego z wiceministrów finansów – Mariana Banasia, który przed karierą w resorcie był doradcą prawnym w NIK.

Kontrolą ponownie może się zająć odwołany właśnie wojewoda wielkopolski Tadeusz Dziuba, który wcześniej był zastępcą dyrektora delegatury NIK w Poznaniu.

Mówi się też o przyjściu do Izby osób z Ciechu SA, wśród nich wymienia się m.in. Marka Trosińskiego, członka zarządu spółki. To bliski współpracownik szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego jeszcze z czasów, gdy Władysław Stasiak pracował w NIK.

Największego desantu inspektorzy spodziewają się z Orlenu. Prezesem spółki rok temu został Piotr Kownacki, były wiceprezes NIK. A politycy PO po cichu mówią, że ze zmianami kadrowymi w tej największej firmie paliwowej trzeba się liczyć. W NIK nawet wysnuto scenariusz: jeden z wiceprezesów zostanie szefem delegatury, a Kownacki będzie mógł zająć jego stanowisko. Razem z Kownackim do pracy w Orlenie poszło co najmniej kilku inspektorów, którzy też mogą szukać miękkiego lądowania.

Większość urzędników wrócić może tylko na stanowisko doradcy prezesa. Zanim bowiem opuścili Izbę, zostali na nie przeniesieni, by nie blokować obsady innych stanowisk. Dla części z nich powrót może być niełatwy. – Prezes Jacek Jezierski zapowiedział podjęcie kroków mających na celu ograniczenie liczby stanowisk doradców – mówi Małgorzata Pomianowska, rzecznik prasowy NIK.

Pierwsze zmiany już zostały poczynione. Doradcy odchodzą na emeryturę lub dostają propozycje przejścia na stanowisko techniczne do departamentów. A to mniej prestiżowe i gorzej płatne funkcje. ?

To dopiero początek urzędniczych powrotów. – Naliczyliśmy, że do Najwyższej Izby Kontroli może wrócić ok. 30 osób – mówi „Rz” jeden z pracowników Izby.

Gdy PiS wygrało wybory, pracownicy z ulicy Filtrowej byli najbardziej poszukiwaną kadrą. Nie tylko z powodu kwalifikacji, ale też sentymentu do NIK ze strony otoczenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w połowie lat 90. był prezesem Izby. Urzędnicy gremialnie zajmowali stanowiska w administracji rządowej czy spółkach. W NIK brali urlop bezpłatny, teraz nie mają problemu z powrotem.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej