Sąd w Świdnicy ogłosił wczoraj wyrok w sprawie dokonanego 5 maja 2006 r. w Boguszowie-Gorcach (Dolnośląskie) brutalnego morderstwa, które wstrząsnęło Polską.Dzień po zabójstwie policja zatrzymała 36-letniego Daniela K., trenera wschodnich sztuk walki. Przyznał się do winy. Wskazał zamaskowane w lesie zwłoki dziewięciolatka. Ze szczegółami opowiadał, jak podciął chłopcu gardło. Kilka dni po zatrzymaniu, gdy doprowadzano Daniela K. do prokuratury, tłum chciał go zlinczować. Przed morderstwem mężczyzna sporządził nawet w zeszycie schemat działania. Choć nie ma tam sformułowania „zabicie” czy „morderstwo”, jest mowa o spotkaniu z chłopcem, „wykonaniu” i „ukryciu”.
Zabójcę idącego z dzieckiem do lasu widział kolega Sebastiana. On sam zresztą poprosił rodziców o zwolnienie ze szkoły na indywidualny trening i egzamin u Daniela K. O egzaminie wiedzieli też koledzy Sebastiana.W trakcie procesu trener zmienił zeznania. Obarczał winą bezdomnego.Sąd nie miał wątpliwości, że to Daniel K. jest zabójcą, ale nie do końca udowodniono motyw zbrodni.
Najbardziej prawdopodobne jest motyw seksualny. Taką tezę sugerowało to, że chłopiec miał opuszczone majtki. Poza tym według biegłych Daniel K. to neurotyk o psychopatycznych i pedofilskich skłonnościach.
Oskarżony, który prosił o uniewinnienie, polemizował w ostatnim słowie z tymi opiniami. Podkreślał, że materiał DNA nie pokazał związku między nim a ofiarą. Zwrócił się do sądu o uniewinnienie. – Jest mi przykro, że tak się stało, nie mogę tego odwrócić. Ale nie jestem winien zabójstwa. Nie miałem żadnych powodów, aby zrobić krzywdę Sebastianowi – powiedział Daniel K.
– Mowa końcowa była zła. Mój klient nie powiedział nic od serca – mówi „Rz” mecenas Tadeusz Roczniak. Zauważył, że jest obrońcą z urzędu i nie podjąłby się jego obrony z własnej woli. – Będzie apelacja, muszę trzymać się woli i wersji oskarżonego – dodał. Także prokurator zapowiedział, że prawdopodobnie odwoła się od wyroku.