Czytamy: „Pieniądze Kownacki otrzymuje z tytułu zakazu konkurencji. Przewiduje on, że były prezes przez rok od zakończenia pracy w spółce nie powinien podjąć pracy u rynkowego rywala. Dlatego Kownacki, który z Orlenu odszedł w kwietniu, pieniądze ze spółki będzie otrzymywał do kwietnia przyszłego roku. "Takie umowy to standard w Płocku. Pieniądze z tytułu zakazu konkurencji otrzymywał także Igor Chalupec, poprzednik Kownackiego, jak i Zbigniew Wróbel, szef Orlenu wskazany przez premiera Leszka Millera" - mówi rozmówca "Dziennika" z płockiego koncernu.
Pensja, którą Kownacki pobierał w Orlenie, wynosiła ponad 120 tys. zł miesięcznie, czyli blisko dziesięć razy więcej, niż dostaje dziś jako szef Kancelarii Prezydenta. Pomnożona razy 12 daje astronomiczną kwotę sięgającą półtora miliona złotych brutto. Nawet po odliczeniu podatku oznacza to, że polityk z paliwowej firmy otrzyma ponad 800 tys. zł do ręki. (...)
Kownacki to kolejny wysoki urzędnik państwowy, który oprócz rządowej pensji otrzymuje pieniądze z prywatnego biznesu. W listopadzie tego roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego wykryli, że Krzysztof Bondaryk, szef ABW - największej tajnej służby, pobiera pieniądze od spółki PTC, właściciela sieci komórkowej Era. Bondaryk, który przyznał się do wysokiej odprawy dopiero po tym, jak sprawę nagłośniły media, otrzymał blisko pół miliona złotych do ręki” – przypomina „Dziennik”.
Ta sprawa pokazuje kilka problemów.
W przypadku Bondaryka domniemany konflikt interesów jest dużo poważniejszy niż u Kownackiego, ale w obu przypadkach taki konflikt potencjalnie istnieje. Orlen nie jest wolny od wpływów politycznych, tak samo jak drogi PTC i ABW mogą się kiedyś zetknąć drogi PKN i Kancelarii Prezydenta. A wtedy urzędnicy, którzy stale pobierają duże pieniądze z tych spółek mogą mieć kłopot w relacjach z nimi.