MON odpiera ataki szwedzkiego koncernu SAAB, który zarzucił resortowi faworyzowanie w przetargu na zakup rakiet konkurencyjnego Kongsberga. Samo z kolei oskarża „Rz” o lobbing na rzecz Szwedów.
"Kontrakt na dostawę rakiet dla Marynarki Wojennej został podpisany dopiero wówczas, gdy jego przebieg i rozstrzygnięcie zostały zweryfikowane przez audyt wewnętrzny resortu obrony narodowej. Ponadto, procedura przetargowa była nadzorowana przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerię Wojskową, a także przez Pełnomocnika MON ds. procedur antykorupcyjnych. Żadna z tych instytucji kontrolnych nie zgłosiła jakichkolwiek uwag do przebiegu i rozstrzygnięć przetargu, a również Marynarka Wojenna wyraziła akceptację dla dokonanego wyboru" – takie oświadczenie wydał po wczorajszej publikacji „Rz” rzecznik MON Robert Rochowicz.
Nie odniósł się do najistotniejszych zarzutów SAAB – że oferta konkurenta nie spełniała co najmniej siedmiu z 11 wymogów przetargowych. Norweska rakieta NSM ma zasięg niższy niż wymagane przez MON 200 km, a jej naprowadzana na podczerwień głowica ma ograniczoną skuteczność w trudnych warunkach. MON w ofercie przetargowej żądał, aby rakiety były już produkowane i mogły być stosowane zamiennie z pociskami rakietowymi, które są już w służbie naszej Marynarki Wojennej. Oferta Kongsberga nie spełnia żadnego z tych warunków.
"Rozumiemy, że firma SAAB ma prawo czuć się rozczarowana faktem przegrania przetargu, lecz wybór jej oferty, technicznie porównywalnej z norweską, lecz dwukrotnie od niej droższej byłby całkowicie nieuzasadniony i nieodpowiedzialny" – napisał Rochowicz.
Problem w tym, że – jak ujawniliśmy – SAAB nie został w ogóle zaproszony do rozmów na temat ceny za rakiety, bo odpadł z pierwszej części przetargu – dotyczącego wymogów technicznych i taktycznych.SAAB zapowiedział, że będzie żądał od MON wielomilionowego odszkodowania. Rzecznik MON nie skomentował tej kwestii.