„Gazeta Wyborcza” uwielbiająca barwne tytuły o pisowskich dziennikarzach –tym razem beznamiętnie tytułuje swoja notatkę: „Odwołali Skowrońskiego”. Żadnego komentarza. I słusznie – bo dziennik z Czerskiej zawsze wolał przyczyniać się do zmieniania świata zamiast skupiać się na bezsilnych słowach. Nie zdziwię się nawet jeśli w ramach doskonałego demonstrowania, że nikt z tego pisma nigdy nie wskazywał paluszkiem na Skowrońskiego – za jaki czas jakąś redakcyjna komentatorka skreśli parę słów tytułem nostalgii za nietuzinkowym radiowcem. Ta sama zasada od lat. Wpierw medialny donosik, potem spokojne odnotowanie dymisji a wreszcie gdy już jest pewne ,że nielubiany dziennikarz poległ – wpół kokieteryjne wpół zakłopotane komentarze kolegów z GW przy okazji spotkań w medialnych korytarzach.
-A wiesz co Piotrze, teraz to mi też trochę będzie brakować Krzyśka. Podwyższał mi adrenalinę. Choć z drugiej strony sam przyznasz, że z tymi honorariami…
Honoraria? Dziś „Gazeta” uwielbia pisać głównie o nich. Ale jeszcze trzy miesiące temu czujnie rozliczała Skowrońskiego z tego jakie to pisma omawia się w trakcie przeglądu prasy w Trójce.
Dokładnie 8 grudnia 2008 roku Agnieszka Kublik pisała: „na antenie trójki niemal w każdym porannym przeglądzie prasy pojawia się „Nasz Dziennik” - tuba propagandowa Radia Maryja i ojca Tadeusza Rydzyka o którego względy zabiega PiS Jarosława Kaczyńskiego.”
Teza, że "Trójka pod rządami Skowrońskiego była tubą ojca Rydzyka" jest absurdalna, ale właśnie tak "Gazeta Wyborcza" dorabiała Skowrońskiemu gębę. W dzienniku "Polska The Times" – Andrzej Godlewski pisze: