7 czerwca wybierzemy 50 deputowanych – osoby mające dbać o polskie interesy w Parlamencie Europejskim. Jeszcze w piątek, w ostatnim dniu kampanii wyborczej, niektóre sieci komórkowe rozsyłały do swych abonentów esemesy zachęcające do głosowania. „Użyj siły swojego głosu. PE uchwala prawa wpływające na nasze życie” – brzmiał komunikat.
Ale z badań wynika, że znaczna część wyborców nie zamierza w niedzielę głosować. Nie pomogła kampania „Szukamy nowego pępka Europy” (gmina o najwyższej frekwencji ma zyskać tytuł „pępka Europy”). Szczególnie niska frekwencja zapowiada się wśród młodych. – Większość z nich uważa, że głosowanie to obciach – sądzi Jacek Kucharczyk, socjolog z Instytutu Spraw Publicznych.
Politolog Jacek Kloczkowski z Ośrodka Myśli Politycznej uważa jednak, że młodzi traktują naszą obecność w Unii jako coś oczywistego. – Dlatego nie czują się zobowiązani do pójścia na wybory – mówi.
A jakie powody absencji podają sami Polacy? Zapytani przez GfK Polonia na pierwszym miejscu wymieniają argument, że nie ma partii, której program by im odpowiadał. 35 proc. respondentów uważa, że wynik wyborów jest przesądzony i ich głos i tak nic nie zmieni.
– Jak widać, nie udało się przekonać Polaków, że te wybory naprawdę mają duże znaczenie – komentuje Kucharczyk. – Na dodatek politycy nie zachęcają do głosowania tych, którzy nie widzą dla siebie wyboru. Wolą mobilizować swoich zagorzałych zwolenników.