[b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/08/25/bardzo-wazny-dylemat-donalda-tuska/]skomentuj na blogu[/link][/b]

"- Donald rzucił ten pomysł kilka tygodni temu na naradzie z najbliższymi współpracownikami. Byliśmy w szoku. Połowę jedynek na listach PO chce oddać kobietom!? Zaczęliśmy go przekonywać, że mamy za mało lokalnych liderek. Ale sprawa jest chyba przegrana. Jak Donald rzuca jakąś koncepcję, bardzo się do tego przywiązuje - mówi "Gazecie" polityk z władz Platformy. - Nasze argumenty zbył stwierdzeniem, że kobiety się znajdą." – cytuje GW. W tym twierdzeniu jest jedno twierdzenie bardzo ryzykowne. To mówiące, że jak "Donald ja rzuca jakąś koncepcję, to się do niej bardzo przywiązuje". Odnoszę bowiem wrażenie, że od jakiegoś półtora roku Donald Tusk wyspecjalizował się w porzucaniu koncepcji już następnego dnia po ich rzuceniu...

Ale czytajmy dalej, bo ciekawe: "We władzach PO (na 15 mężczyzn dwie kobiety) pomysł premiera się nie podoba. - Trudno robić lidera regionu z kogoś, kto nim nie jest. To sztuczne kreowanie liderek. Nie zamierzam ustępować kobiecie tylko dlatego, że jest kobietą - oburza się anonimowo polityk z zarządu partii. Podobnie w terenie. - Nie możemy stosować inżynierii społecznej i łamać karier mocnych kandydatów tylko dlatego, że są mężczyznami - mówi poseł Tadeusz Aziewicz, wiceszef pomorskiej PO. - To byłaby dyskryminacja mężczyzn. Wątpliwości ma nawet szef klubu PO Zbigniew Chlebowski. - Lider listy to musi być lokomotywa, która pociągnie za sobą pięć czy sześć osób." – pisze "Gazeta".

Ogłaszam konkurs. Czy w tej dramatycznej sytuacji Donald Tusk porzuci koncepcję obsadzenia połowy jedynek kobietami, czy nie porzuci? Przed tym ważkim pytaniem stoi dziś Polska. Spróbujmy zgadnąć.