Chlebowski. Upadek

Kariera znanego polityka Platformy. Był zauroczony swą pozycją, ekscytowało go, że może tak wiele – mówi o polityku PO działacz PiS.

Aktualizacja: 03.10.2009 09:48 Publikacja: 03.10.2009 02:59

Zbigniew Chlebowski został posłem w 2001 roku. Jego protektorem w PO został Jan Rokita

Zbigniew Chlebowski został posłem w 2001 roku. Jego protektorem w PO został Jan Rokita

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b][link=http://www.rp.pl/temat/371375.html]ZOBACZ RAPORT - AFERA HAZARDOWA [/link][/b]

– Zbyszek, czyś ty rozum postradał? – tak w TVN pytał Zbigniewa Chlebowskiego Eugeniusz Kłopotek z koalicyjnego PSL. Jarosława Gowina z Platformy po przeczytaniu w „Rz” zapisów rozmowy Chlebowskiego z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem „wbiło w fotel”.

A premierowi podczas spotkania z prezydentem w sprawie afery hazardowej, jak relacjonuje Jerzy Szmajdziński z SLD, puściły nerwy. – To los zrzuconego z sań – tak ocenia sytuację Chlebowskiego polityk Sojuszu.

Ostatnio w jego wyborczym okręgu w Wałbrzychu przylgnęło do niego określenie „Chlebowski Wszechmogący”. Tak sprawnie dbał o interesy swoich znajomych.

A z ustawą o grach hazardowych miał już kłopoty sześć lat temu. Chociaż temu zaprzecza, to właśnie Chlebowski w 2003 roku zgłosił na posiedzeniu podkomisji poprawkę czterokrotnie obniżającą podatek od automatów do gier. Wtedy uszło mu to płazem, bo był mało znaczącym posłem, a w lobbing hazardowy byli też zaangażowani inni, jak Jerzy Jaskiernia z SLD.

[srodtytul]Przemiana przy wyłączonych kamerach[/srodtytul]

– Jakbym go słyszała – tak o zapisach rozmów Chlebowskiego mówi Anna Zalewska, wałbrzyska posłanka PiS i szefowa partii w tym okręgu. – To jego prawdziwy język – twierdzi.

[wyimek]PO ma największe kłopoty z powodu ludzi z Dolnego Śląska: Sawickiej, Misiaka, Chlebowskiego - Dawid Jackiewicz, szef PiS na Dolnym Śląsku[/wyimek]

Sama miała dwukrotnie okazję usłyszeć tę retorykę po tym, jak nagłośniła sprawę gminy Żarów, której Chlebowski był burmistrzem przez 11 lat. – Rzucał wyzwiska, zapowiadał, że mnie zniszczy i zakazał mówić do siebie na ty – wspomina Zalewska. – Teraz jestem jednym z jego największych wrogów, bo twierdzi, że to przez ten Żarów nie został ministrem finansów.

W efekcie zapoczątkowanych za Chlebowskiego inwestycji gmina popadła w takie długi, że skończyło się zarządem komisarycznym.

Zalewska i inni politycy z regionu wałbrzyskiego zgodnie twierdzą, że Chlebowski kreował się na niezwykle wpływową osobę, która wszystko załatwi. Skutecznie. Z okazji otwarcia nowego zakładu Toyoty w Wałbrzychu wicepremier Waldemar Pawlak dziękował za to Chlebowskiemu, choć gdy przed dziesięciu laty Japończycy zdecydowali o inwestowaniu w Polsce, był on niczym niewyróżniającym się samorządowcem.

– Przecieraliśmy oczy ze zdumienia, widząc jego karierę, słysząc jego wypowiedzi, jego pryncypialne stanowisko, gdy PO rozprawiała się z senatorem Misiakiem – mówi Zalewska. – U siebie w okręgu kierował się innymi wartościami. Chciał uchodzić za takiego Zbigniewa Wszechmogącego, od którego wszystko zależy, który wszystko może załatwić wręcz na telefon. 

Dawid Jackiewicz, szef PiS na Dolnym Śląsku i były wiceminister skarbu, kilkakrotnie miał okazję obserwować podczas oficjalnych imprez, jak Chlebowski przemienia się z elokwentnego, chcącego uchodzić za umiarkowanego i profesjonalnego polityka, w opryskliwą, oschłą osobę. – Wystarczyło, by wyłączono kamery – zaznacza Jackiewicz. – Moim zdaniem Chlebowski był zauroczony swą pozycją, ekscytowało go, że może tak wiele.

[srodtytul]Zaufani ludzie zyskują[/srodtytul]

Jak wiele mógł Chlebowski w swym mateczniku? Zalewska twierdzi, że godzinami mogłaby opowiadać o zaufanych ludziach Chlebowskiego, którzy dzięki niemu dostali lukratywne posady w spółkach Skarbu Państwa. – Szef Zakładów Koksowniczych Victoria uratował się, bo zatrudnił w księgowości żonę Chlebowskiego – wspomina Zalewska. – Tomasz Kurzawa, szef PO w pobliskich Świebodzicach i zaufany człowiek Zbigniewa, w ubiegłym roku wylądował na specjalnie dla niego utworzonym stanowisku wiceprezesa ZK Victoria.

Kurzawa został jednocześnie wiceprezesem IV-ligowego Górnika Wałbrzych i na tę drużynę piłkarską natychmiast spłynął deszcz pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa.

Wystarczyło, by Chlebowski wyraził gotowość zasiadania w Radzie Programowej klubu, choć w rozmowie z „Rz” tłumaczył, iż poza tym nie miał pojęcia, co się dzieje u czwartoligowców.

A ci dostali pieniądze nie tylko z ZK Victoria, ale również od koncernu EnergiaPro. Dyrektor wałbrzyskiego oddziału spółki Skarbu Państwa również zasiadł we władzach klubu. Z kolei zainteresowanie pracami w Radzie Programowej wyraził świeżo upieczony prezes EnergiiPro Zygmunt Pietras, którego na to stanowisko przeforsował Chlebowski. – To widoczny efekt wielkich wpływów Chlebowskiego w spółkach Skarbu Państwa, szczególnie energetycznych – uważa Jackiewicz.

– Rada nadzorcza ZK Victoria chciała wyrzucić Kurzawę za spowodowanie 38 mln zł strat na opcjach walutowych, ale wystarczyło, że jeden z członków rady powołał się na telefon od Chlebowskiego, że to spowoduje czystkę – opowiada Zalewska – i Kurzawa ostał się w zarządzie.

Zaufany człowiek Chlebowskiego, który pomagał mu przy kampaniach wyborczych, dostał się do rady nadzorczej Stadniny Koni w Strzegomiu, a niedawno przekształcił swój lokal w tym miasteczku w salon gier.

Dla wałbrzyskich polityków najbardziej zdumiewająca jest kariera, jaką zrobił Jerzy Kubara, wydawca lokalnych tygodników w Dzierżoniowie i Świdnicy. W ubiegłym roku trafił do rady nadzorczej Totalizatora Sportowego. – Gdy wspomniałem publicznie, że Kubara jest powiązany z PO, zagroził mi procesem – wspomina Jackiewicz. – Chlebowskiemu mogło zależeć na przychylności lokalnego magnata prasowego.

[srodtytul]A mierzył tak wysoko...[/srodtytul]

Błyskotliwą karierę zrobił również wieloletni asystent Chlebowskiego Robert Jagła. To krewny żony polityka. Jagła z wałbrzyskiego biura poselskiego na początku 2007 roku przeniósł się na fotel szefa wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, a w lutym 2009 r. został prezesem spółki Rivendell, właściciela ekskluzywnych  hoteli w Szczawnie-Zdroju, należącej do Skarbu Państwa. Jagła za każdym razem posadę zdobywał w niejasnych okolicznościach. W WORD stawał do konkursu, którego ostatecznie nie rozstrzygnięto i Jagła jako tymczasowy dyrektor pozostał na stanowisku.

Z kolei w spółce Rivendell trzykrotnie powtarzano procedurę konkursową, a Jagła wygrał, gdy zarządzająca spółką Agencja Rozwoju Przemysłu wymieniła większość rady nadzorczej.

Chociaż Chlebowski podkreśla, że zdobywali oni posady w konkursach, że nie ma nic wspólnego z ich karierami, miejscowi politycy nie mają wątpliwości, że to on stoi za nominacjami.

– To człowiek numer dwa w PO na Dolnym Śląsku, zaraz po Grzegorzu Schetynie – mówi były wiceminister skarbu. Jackiewicz zwraca uwagę na charakterystyczną prawidłowość. – PO ma największe kłopoty z powodu ludzi z Dolnego Śląska – zauważa. – Sawicka, Misiak, Chlebowski to źródła największych afer, które wstrząsnęły tą partią. I choć odwrotnie niż w wypadku Misiaka Tusk nie jest tak stanowczy i przejawia wyjątkowy spokój, próbując nawet tłumaczyć Chlebowskiego, to moim zdaniem jego kariera w politycznej pierwszej lidze jest skończona.

A mierzył wysoko. Bardzo wysoko. Chlebowski po ostatnich wyborach liczył na stanowisko ministra finansów. Gdy go nie dostał, bardzo zaangażował się w szefowanie klubowi parlamentarnemu Platformy. I zazdrośnie strzegł swojej pozycji. Ale uważał tę funkcję za etap przejściowy w błyskotliwie rozwijającej się karierze politycznej. – Marzył, że zostanie premierem, kiedy Donald Tusk wygra wybory prezydenckie – mówi prominentny polityk PO. 

Czy miał na to szanse? – Tusk traktował go jak żołnierza do wykonywania zleconych zadań – uważa część rozmówców „Rz”.

Ale inni zaznaczają: – Nie- przypadkowo kilka miesięcy temu wyszedł przed szereg i ogłosił, że gdy lider PO zostanie prezydentem, to premierem będzie Grzegorz Schetyna.

Spodziewał się dementi ze strony otoczenia Tuska, które oczywiście nastąpiło. – Chciał  grać na to, że jest „mierny, ale wierny”, więc gdyby został szefem rządu, nie byłoby z nim kłopotu, sumiennie wykonywałby polecenia i nikomu by nie zagroził – wyjaśniają ci, którzy uważają, że marzenia Chlebowskiego o premierowaniu wynikały z chłodnej analizy sytuacji. 

Kiedy w czwartek tłumaczył się na konferencji prasowej w Sejmie ze swoich rozmów z biznesmenami, co chwila ocierał pot z czoła. – Tłumaczył się z pełnym poświęceniem dla swoich partyjnych kolegów, przebijał z niego żal, że z takim poświęceniem to robił – mówi Zyta Gilowska, była partyjna koleżanka Chlebowskiego, a później wicepremier w rządzie PiS. Gilowska sugeruje, że został poświęcony na ołtarzu partyjnych interesów. Podobne zdanie ma wicemarszałek Szmajdziński (SLD), który od lat jest posłem z regionu Chlebowskiego.

– Nie był dobrze traktowany przez Tuska, w  naszych oczach stracił wiarygodność przy pracach nad ustawą medialną. Dlatego uważam, że w aferze hazardowej został zrzucony z sań na pożarcie wilków, goniących za tymi saniami – twierdzi Szmajdziński.

O co chodzi wicemarszałkowi? Gdy Sejmowa Komisja kultury debatowała nad senacką poprawką do ustawy medialnej, znoszącą obowiązkowe finansowanie mediów publicznych z budżetu, Chlebowski był jej przeciwny. I komisja opowiedziała się za odrzuceniem tej poprawki. Co było zgodne z uzgodnieniami szefa Klubu PO z politykami SLD. – W tej sprawie wyraźnie działał na własną rękę, wbrew intencjom premiera – mówi Gowin.

Gdy Tusk dowiedział się o zachowaniu Chlebowskiego podczas obrad komisji, skrajnie się zirytował. Natychmiast zadzwonił do szefa klubu PO i nawet zza zamkniętych drzwi gabinetu premiera słychać było, jak go ostro obsztorcowuje. Na razie nierozstrzygniętą sprawą jest, czy to był przejaw buntu „wiernego żołnierza”, czy też został wykorzystany i oszukany przez premiera.

[srodtytul]Człowiek bez właściwości[/srodtytul]

Chlebowski do polityki wkroczył w białych klapkach i kraciastej koszuli wpuszczonej w dżinsy. W takim stroju 26-letni magister inżynier pojawił się na inauguracyjnej sesji rady gminy w Żarowie. Został najmłodszym burmistrzem w Polsce. Sprawował tę funkcję 11 lat. W 2001 roku został posłem. Na prawybory do wałbrzyskiego zamku Książ (wówczas w PO obowiązywały prawybory) z pobliskiego Żarowa autobusami ściągnął tylu sympatyków, że osiągnął świetny wynik.

Jego protektorem w PO został Jan Rokita. – Zbyszek należał do Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, ukochanej partii Janka, miał więc do niego sentyment – uważa ówczesny współpracownik Rokity. – Tym bardziej że uważał go za bardzo pracowitego, konserwatywnego samorządowca. Gdy notowania Rokity w PO zaczęły spadać, Chlebowski wybrał sobie innego protektora, Grzegorza Schetynę, a w konsekwencji i Tuska.

– On musi mieć pana, mentora, którego słucha – mówi polityk PO z nurtu konserwatywnego. Zaznacza też: – Rokita w ocenie jego konserwatywnych poglądów kompletnie się mylił, Chlebowski jest politykiem pozbawionym poglądów, to taki człowiek bez właściwości.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

[mail=j.kalucki@rp.pl]j.kalucki@rp.pl[/mail]

[mail=m.subotic@rp.pl]m.subotic@rp.pl[/mail]

[b][link=http://www.rp.pl/temat/371375.html]ZOBACZ RAPORT - AFERA HAZARDOWA [/link][/b]

– Zbyszek, czyś ty rozum postradał? – tak w TVN pytał Zbigniewa Chlebowskiego Eugeniusz Kłopotek z koalicyjnego PSL. Jarosława Gowina z Platformy po przeczytaniu w „Rz” zapisów rozmowy Chlebowskiego z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem „wbiło w fotel”.

Pozostało 97% artykułu
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej