[b][link=http://www.rp.pl/galeria/371375,1,372326.html]Zobacz więcej zdjęć[/link] [/b]
- Kwoty pochodzące z dopłat nie zabezpieczałyby budowy Stadionu Narodowego - tak Drzewiecki tłumaczył pismo do Ministerstwa Finansów, w którym rezygnował z dodatkowych pieniędzy pochodzących z branży hazardowej. Minister wyjaśniał, że do jego resortu trafiłoby jedynie 8 proc. z pieniędzy, które znalazłyby się w budżecie dzięki stosownym zapisom w ustawie o grach wzajemnych.
Jego zdaniem nie zapewniłoby to bezpieczeństwa finansowania inwestycji związanych z Euro 2012 dlatego wolał ubiegać się o inne pieniądze z budżetu. Zmianę decyzji tłumaczy otrzymaniem informacji od ministra finansów o obcięciu budżetu ministerstwa sportu. - Pomyślałem, że te pieniądze przydadzą się na cały sport - przekonywał.
Dziennikarze pytali ministra, dlaczego wcześniej nie zdecydował o innym wykorzystaniu dopłat. Otrzymali jedynie niejasną odpowiedź. Konsternację Drzewieckiego wywołały również zarzuty, że w lipcu i sierpniu mówił co innego na ten temat.
Minister zapewniał, że ówczesny szef sejmowej komisji finansów Zbigniew Chlebowski nigdy nie rozmawiał z nim na temat prac nad ustawą, na której zależało lobbystom.