Reklama

Drzewiecki chce zostać. Zdecyduje premier

Ponad godzinę minister sportu Mirosław Drzewiecki publicznie tłumaczył się z prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych oraz ze znajomości z biznesmenem z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem. Decyzje co do ministra premier Tusk podejmie we wtorek.

Aktualizacja: 04.10.2009 12:34 Publikacja: 03.10.2009 10:19

Mirosław Drzewiecki

Mirosław Drzewiecki

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/371375,1,372326.html]Zobacz więcej zdjęć[/link] [/b]

- Kwoty pochodzące z dopłat nie zabezpieczałyby budowy Stadionu Narodowego - tak Drzewiecki tłumaczył pismo do Ministerstwa Finansów, w którym rezygnował z dodatkowych pieniędzy pochodzących z branży hazardowej. Minister wyjaśniał, że do jego resortu trafiłoby jedynie 8 proc. z pieniędzy, które znalazłyby się w budżecie dzięki stosownym zapisom w ustawie o grach wzajemnych.

Jego zdaniem nie zapewniłoby to bezpieczeństwa finansowania inwestycji związanych z Euro 2012 dlatego wolał ubiegać się o inne pieniądze z budżetu. Zmianę decyzji tłumaczy otrzymaniem informacji od ministra finansów o obcięciu budżetu ministerstwa sportu. - Pomyślałem, że te pieniądze przydadzą się na cały sport - przekonywał.

Dziennikarze pytali ministra, dlaczego wcześniej nie zdecydował o innym wykorzystaniu dopłat. Otrzymali jedynie niejasną odpowiedź. Konsternację Drzewieckiego wywołały również zarzuty, że w lipcu i sierpniu mówił co innego na ten temat.

Minister zapewniał, że ówczesny szef sejmowej komisji finansów Zbigniew Chlebowski nigdy nie rozmawiał z nim na temat prac nad ustawą, na której zależało lobbystom.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Chciał pomóc "kompetentnej osobie"[/srodtytul]

- Wydawał mi się sympatycznym człowiekiem, z którym można pograć w golfa - mówił dziś minister sportu o Sobiesiaku. Przyznał, że biznesmen poprosił go o pracę dla córki zapewniając, że ma ona znakomite referencje. - W pierwszej chwili pomyślałem, że należy wykorzystać umiejętności takiej osoby i poleciłem sprawę szefowi mojego gabinetu Marcinowi Rosołowi - zdradził. Potem Drzewiecki miał się tym nie interesować. Jego zdaniem zwrotem w sprawie były donosy o rzekomym nepotyzmie, które przychodziły do resortu.

Nieco inaczej wyjaśniał sprawę zatrudnienia córki Sobiesiaka w zarządzie Totalizatora Sportowego w dzisiejszym wywiadzie dla Newsweeka. Tam całą winę zrzuca na Rosoła: "To był pomysł szefa mojego gabinetu Marcina Rosoła. Wkurzyłem się, kiedy się o tym dowiedziałem. To bez sensu, nie powinno tak być. Rosół przesadził". Drzewiecki przyznał, że o trybie prac nad ustawą o grach wzajemnych rozmawiał z premierem 19 sierpnia. Wyznał, że 24 sierpnia (już po tym, kiedy CBA poinformowało premiera o sprawie) miał umówić się z Sobiesiakiem. Według niego do spotkania ostatecznie nie doszło.

"Premier ma do mnie pełne zaufanie" - zapewniał w tym samym wywiadzie odnosząc się do wczorajszej rozmowy z Tuskiem.

[srodtytul]Co na to premier?[/srodtytul]

- Decyzje co do przyszłości ministra Drzewieckiego zapadną we wtorek podczas posiedzenia Rady Ministrów - oświadczył premier Donald Tusk. - Mam zastrzeżenia co do staranności urzędniczej ministra - dodał.

Reklama
Reklama

Sam Drzewiecki poinformował, że oddaje się do dyspozycji szefa rządu.

Premier zaznaczył, że chciałby, aby Sejm wysłuchał informacji rządu dotyczącej szczegółów prac nad projektem ustawy o grach i układach wzajemnych.

Tusk uważa, iż wniosek dotyczący wprowadzenia do porządku obrad Sejmu punktu dotyczącego informacji powinien się pojawić jak najszybciej. - Jestem gotów razem z moimi urzędnikami przed Sejmem odpowiadać na każde pytanie - zadeklarował.

- Nie chciałbym, aby zamieniano tę sprawę w wielomiesięczny spektakl kampanijny, ale żeby szybko dokładnie z udziałem opozycji i wszystkich zainteresowanych sprawę od strony politycznej wyjaśniono - podkreślił.

[ramka][b][link=http://www.rp.pl/temat/371375.html" "target=_blank][ul]*[/ul] Zobacz raport - AFERA HAZARDOWA[/link][/b]

[b] [link=http://www.rp.pl/artykul/372250_Lobbysci_chcieli_wyrzucic_ministra.html" "target=_blank][ul]*[/ul] "Rz" ujawniła wczoraj nowe fakty. Biznesmeni z branży hazardowej szykowali prowokację przeciw wiceministrowi Kapicy[/link][/b] [/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/371375,1,372326.html]Zobacz więcej zdjęć[/link] [/b]

- Kwoty pochodzące z dopłat nie zabezpieczałyby budowy Stadionu Narodowego - tak Drzewiecki tłumaczył pismo do Ministerstwa Finansów, w którym rezygnował z dodatkowych pieniędzy pochodzących z branży hazardowej. Minister wyjaśniał, że do jego resortu trafiłoby jedynie 8 proc. z pieniędzy, które znalazłyby się w budżecie dzięki stosownym zapisom w ustawie o grach wzajemnych.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Raport GUS. Mazowsze starzeje się w szybkim tempie
Kraj
Wycieczki i masaże za pół miliona, czyli KPO po warszawsku
warszawa
Wygaszą Powiśle, by oglądać spadające gwiazdy. Centrum Nauki Kopernik zaprasza na deszcz Perseidów
Kraj
Miejscy wolontariusze bez ubezpieczeń? Warszawa odmawia wsparcia
Reklama
Reklama