MON zawiesił loty samolotów transportowych Hercules C-130 po tym, jak w poprzedni piątek jedna z dwóch takich polskich maszyn uległa awarii w Afganistanie.
„Rz” dotarła do pisma szefa Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika z początku roku, w którym ostrzega on resort obrony, że samoloty te są w złym stanie. „Występuje duża usterkowość samolotu C-130” – czytamy w dokumencie. Gen. Błasik zwraca uwagę, że pojawiły się problemy z naprawą tych maszyn, bo brakuje do nich części zamiennych w „zasobach Zaopatrywania Lotniczo-Technicznego”, czyli w magazynach Sił Powietrznych. „(...) powoduje to częste przestoje w oczekiwaniu na ich (części zamiennych – red.) dostawy w ramach bieżących zapotrzebowań” – napisał szef Sił Powietrznych.
Z pisma wynika też, że przed awarią w Afganistanie sprawna była tylko jedna z dwóch polskich maszyn. Druga miała być naprawiona do końca stycznia, ale do tej pory nie jest sprawna.
– Samolot oczekuje na sprawdzenie w locie, które zgodnie z przepisami musi być dokonane po zakończeniu przeglądu. Po dopełnieniu tej formalności statek zostanie dopuszczony do normalnej eksploatacji – informuje ppłk Robert Kupracz z wydziału prasowego Sił Powietrznych.
W praktyce oznacza to, że żaden z polskich herculesów nie jest sprawny. Siły Powietrzne oficjalnie bagatelizują problem. – Współczynnik sprawności samolotów C-130 E Hercules nie odbiega od średniej w innych rodzajach lotnictwa – zapewnia „Rz” ppłk Kupracz.