– Z hotelu przy Sejmie nie da się całkowicie zrezygnować, ponieważ w myśl obowiązujących przepisów posłom spoza Warszawy trzeba zapewnić zakwaterowanie w stolicy. A nie da się ich zmusić, by zamiast pokoju w hotelu, wynajmowali mieszkania na mieście – mówi poseł PO Jerzy Budnik, szef Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich. Zwraca uwagę, że są też tacy, którzy wręcz nie wyobrażają sobie sprawowania mandatu bez miejsca w hotelu poselskim.
– Ale budynek Domu Poselskiego od jakiegoś czasu jest już stopniowo przekształcany na cele biurowe – dodaje.
Jedno ze skrzydeł hotelu już zajęli sejmowi urzędnicy. Kancelaria Sejmu planuje, że taki sam los spotka w przyszłym roku kolejne skrzydło. Przebudowa będzie kosztować ponad milion złotych.
Gorącym orędownikiem takiego stopniowego przekształcenia hotelu na biurowiec był jako marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Wielokrotnie podkreślał, że takiej zmiany nie da się uniknąć, i to z kilku powodów.
Po pierwsze – coraz więcej posłów narzeka, że przy Sejmie brakuje im miejsca do pracy i biur, w których mogliby przyjmować wyborców. Po drugie na brak miejsca coraz bardziej uskarżają się sami urzędnicy Sejmu, a możliwości wybudowania przy ul. Wiejskiej nowego biurowca są niewielkie.