Milioner zaprzecza w zeznaniach, by to on miał być odbiorcą historycznego napisu – wynika z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarła „Rz”.
Krakowska prokuratura, która od początku prowadzi śledztwo w sprawie tej kradzieży, materiały z przesłuchań w Szwecji dostanie prawdopodobnie w połowie września. Zeznania muszą też zostać przetłumaczone na język polski.
Anders Hoegstroem, który wciąż przebywa w polskim areszcie, twierdzi, że to milioner Lars-Goeran Wahlstroem, przedsiębiorca i jego opiekun prawny miał mu zlecić kradzież napisu z muzeum. On sam miał być jedynie wykonawcą. Dotąd nie potwierdzono jednak jego wersji wydarzeń.
Na zlecenie krakowskich śledczych przesłuchano też natomiast w szwecji Vladimira Z., emigranta z byłej Jugosławii ze szwedzkim paszportem, który miał uczestniczyć w dostarczeniu samochodu, użytego do kradzieży w muzeum.
Jak potwierdza Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, przesłuchana została także jeszcze jedna osoba, która jednak nie ma bezpośredniego związku z kradzieżą. Całe śledztwo zostało przedłużone do 21 grudnia. Podobnie jak areszt dla Andersa Hoegstroema i dwóch Polaków zamieszanych w kradzież – ten potrwa co najmniej do 9 grudnia. Trzech pozostałych Polaków, którzy pomagali w popełnieniu przestępstwa, zostało już skazanych w marcu br. i trafiło za kraty. Napis pocięto i wywieziono z Muzeum w Auschwitz w grudniu 2009