Burzliwe sprawy sędziego Jabłońskiego

Najpierw kazał doprowadzić do sądu dziennikarzy „Gazety Polskiej”, potem byłego premiera wysłał na badania psychiatryczne

Publikacja: 02.07.2011 03:13

Naszość i klub „Gazety Polskiej” zorganizowały 30 czerwca przed warszawskim sądem rejonowym demonstr

Naszość i klub „Gazety Polskiej” zorganizowały 30 czerwca przed warszawskim sądem rejonowym demonstrację pod hasłem „Wszyscy jesteśmy wariatami”

Foto: Fotorzepa, Magda Strowieyska Magda Strowieyska

 

Sędzia Maciej Jabłoński po awanturze, jaką wywołała jego decyzja o wysłaniu prezesa PiS na badania psychiatryczne, poszedł na kilkudniowy urlop.

W ostatni dzień urlopu wieczorem dowiedział się z mediów, że Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek adwokata Jarosława Kaczyńskiego, który zarzucał mu brak obiektywizmu i upolitycznienie, odsunął go od prowadzenia procesu, którego jeszcze nie rozpoczął. Ale który uczynił go najbardziej znanym sędzią w Polsce. – Maciej już tak ma, że czasem podejmuje decyzje „śmiertelne" – mówi jeden z warszawskich sędziów.

43-letni Jabłoński od siedmiu lat orzeka w Wydziale III Karnym Sądu Rejonowego m.st. Warszawy. Ten wydział zajmuje się sprawami, w których nazwiska oskarżonych rozpoczynają się na litery od A do L. Dlatego tu po wielomiesięcznych perturbacjach trafiła sprawa przeciwko Kaczyńskiemu, który Janusza Kaczmarka, byłego szefa MSWiA i prokuratora krajowego, nazwał agentem śpiochem.

– Bardzo restrykcyjny, silnie trzymający dyscyplinę, niezawisły – to najczęstsze opinie o Jabłońskim znanych warszawskich adwokatów. Ale nie chcą rozmawiać pod nazwiskiem. – Wcześniej czy później trafimy na tego sędziego – tłumaczy jeden z nich.

Medialne sprawy, głośne nazwiska

Jabłoński, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, prawo skończył w 1995 r. Na aplikację dostał się dwa lata później. Skończył ją 12 lat temu z wynikiem dobrym. Karierę sędziego zaczynał w 2002 r. w Sądzie Rejonowym w Wołominie, gdzie wcześniej był asesorem sądowym.

Trafiał na medialne, ciekawe sprawy z głośnymi nazwiskami – nie są mu obcy ani znani politycy, ani dziennikarze. Bo w Warszawie mają siedziby duże redakcje.

Pierwszą z nich był proces Lech Kaczyński (wtedy prezydent Warszawy) kontra Edward Mazur, biznesmen z Chicago podejrzewany o wydanie zlecenia zabicia generała Marka Papały.

Proces wytoczył Mazur po wywiadzie Kaczyńskiego w „Gazecie Polskiej" w czerwcu 2002 r. Poszło o zdanie: „Edward M. uosabia związek polityki z najzwyczajniejszymi bandytami, najklasyczniejszą zorganizowaną przestępczością". – Sędzia Jabłoński uniewinnił mojego klienta. Jeśli dobrze pamiętam, w apelacji wyrok został podtrzymany – wspomina adwokat. Jak pamięta sędziego? – Zasadniczy, restrykcyjny, przestrzegający procedur. Przypinanie mu jakiejś politycznej łatki, sympatii jest bardzo krzywdzące i nieprawdziwe.

O Macieju Jabłońskim było głośno cztery lata temu, kiedy wydał nakaz doprowadzenia przez policję na salę sądową redaktora naczelnego „Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke, jego zastępczyni. Proces z prywatnego aktu oskarżenia o zniesławienie wytoczyła im telewizja TVN za artykuł „WSI na wizji". Gazeta insynuowała, że to służby specjalne miały wpływ na program „Teraz my", w którym ujawniono „taśmy Beger" (posłowie PiS proponowali posłance Samoobrony stanowisko w rządzie w zamian za przejście do ich partii).

– Postanowienie o zatrzymaniu nas i doprowadzeniu na salę sądową sędzia Jabłoński podjął dwa dni po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Na pierwszej rozprawie mieliśmy wrażenie, że odnosi się do nas z sympatią, a potem nagle zwrot o 180 stopni – wspomina Sakiewicz.

Twierdzi, że na pierwszą rozprawę on i Hejke się stawili. – Miał być odczytany akt oskarżenia, który otworzyłby proces, ale sąd nie był w stanie doręczyć dwóm pozostałym oskarżonym wezwań na rozprawę (chodzi o autorów artykułu – red.). Na terminie drugiej rozprawy sytuacja się powtórzyła. Wiedzieliśmy, że wokanda i tak się nie odbędzie. Tym bardziej podjęcie drastycznej decyzji wobec nas było bez sensu – tłumaczy Sakiewicz. Wysłał do sądu usprawiedliwienie, że się nie stawi, bo wyjeżdża za granicę na ślub przyjaciół. Hejke stwierdziła, że nie wiedziała o terminie rozprawy.

Jabłoński nie przyjął usprawiedliwienia i wydał postanowienie o ich doprowadzeniu. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wywiązała się medialno-polityczna burza. Jarosław Kaczyński nazwał to putinadą i szykanowaniem za propisowskie poglądy. Szefowie innych gazet ocenili decyzję Jabłońskiego jako absurdalną. TVN wycofał akt oskarżenia i pozwał dziennikarzy w procesie cywilnym.

Pełnomocnikiem stacji był prof. Piotr Kruszyński, a jak się okazało, sędzia Jabłoński był jego studentem, zdawał u niego egzamin z procedury karnej.

Na pierwszej rozprawie podniósł ten argument sam Jabłoński. Spytał prof. Kruszyńskiego, czy chce złożyć wniosek o jego wyłączenie. Mecenas uznał, że nie ma ku temu podstaw.

– Byłem zdziwiony, że ten fakt powinien kwalifikować się do wyłączenia sędziego. Ja nawet nie pamiętałem takiego studenta – zaznacza Kruszyński, ale o szczegółach (było to posiedzenie niejawne) rozmawiać nie chce. Jeden z obecnych wtedy w sądzie opowiada: – Kruszyński zapytał sędziego, jaką ocenę mu na egzaminie wystawił. A on, że czwórkę. „Jak czwórkę, to tym bardziej nie ma podstaw do wyłączenia" – stwierdził żartem Kruszyński. Pośmialiśmy się i sprawa się skończyła.

Sakiewicz twierdzi dziś, że Jabłoński powinien się wyłączyć z prowadzenia procesu Kaczyński – Kaczmarek o agenta śpiocha, bo za decyzję o zatrzymaniu Sakiewicza i Hejke skrytykował go wtedy Jarosław Kaczyński, który dziś w innym prowadzonym przez niego procesie jest oskarżonym. – A tego nie zrobił – wytyka mu.

Ile dowodów, sile przekonań

Sędzia Jabłoński prowadził też proces, w którym dziennikarka Dorota Kania została oskarżona przez Ryszarda Bieszyńskiego, byłego pułkownika SB, a później UOP i ABW (Kania we „Wprost" opisywała związki SB z mafią). Proces przegrała.

Maciej Jabłoński prowadził również inny karny proces o agenta śpiocha wytoczony przez Kaczmarka dziennikarzom: Kani i Rafałowi Pasztelańskiemu, za teksty we „Wprost" w 2007 r.: „Zlecenie na premiera" i „Śpioch".

– Suchy, bez emocji – ocenia sędziego osoba uczestnicząca w tym procesie. Kiedy w ubiegłym roku Jabłoński uznał, że dziennikarze nie popełnili przestępstwa, i umorzył sprawę, prezes PiS pochwalił go za niezależność i obiektywizm. Ale Kaczmarek złożył zażalenie, a sąd okręgowy przyznał mu rację. W uzasadnieniu napisał o sędzim Jabłońskim, że „nie oparł się na dowodach, tylko na przekonaniach", i nakazał ponowny proces.

– Sędzia Jabłoński uznał, że jeśli Kaczmarek zmienił o 180 stopni poglądy o PiS, to dlaczego nie mogą tego zrobić dziennikarze – opowiada osoba, która brała udział w procesie. – Byliśmy zdziwieni taką argumentacją. Pomyśleliśmy, że sędzia lubi PiS, ale po tym, co zrobił Kaczyńskiemu, już tak nie uważam. Jak sądzę, można uznać, że jest niezależny i obiektywny.

Kaczmarek pytany dziś o sędziego Jabłońskiego odmawia komentarza. – Jestem stroną procesu, który ten sędzia prowadzi – tłumaczył w rozmowie z „Rz". Ale sąd okręgowy, na wniosek prezesa PiS, odsunął sędziego od prowadzenia sprawy o agenta śpiocha, w której oskarżonym jest Kaczyński.

Lektura, leki i psychiatrzy

Na początku czerwca Jabłoński zdecydował, że Kaczyńskiego muszą przebadać biegli psychiatrzy i sprawdzić, czy może on brać udział w procesie. A ten nie może ruszyć od czterech lat, nie odczytano nawet aktu oskarżenia.

Wątpliwości sędziego wzięły się z lektury wywiadów z Kaczyńskim, w których przyznał, że po śmierci brata brał leki uspokajające. Choć zapewnił sędziego, że się nie leczy, nie zażywa środków, Jabłoński uznał, że i tak musi zostać przebadany.

Ta decyzja sędziego wywołała falę komentarzy i oburzenia, głównie w kręgach polityków i części prawników. Bo choć dopuszczalna prawnie, jest zbyt restrykcyjna – argumentowano.

Politycy PiS mówili o skandalu, sugerując, że to działanie na polityczne zamówienie. Jabłońskiego skrytykowała także Naczelna Rada Adwokacka i wystosowała pismo do ministra sprawiedliwości. „Wyrażamy przekonanie, że w omawianej sprawie zastosowano środek zbędny, a nadto szczególnie dolegliwy w okolicznościach tej sprawy" – napisał wiceprezes rady mec. Jacek Trela.

W środowisku prawniczym spekuluje się do dziś, dlaczego zasadniczy i mający opinię bardzo niezawisłego sędzia Maciej Jabłoński podjął tak kontrowersyjną decyzję, która z pewnością obciąża jego karierę na zawsze.

– Mówi się w środowisku, że wysłał Kaczyńskiego na badania, bo nie chciał go sądzić, bał się go skazać – opowiada znany adwokat z Warszawy.

Ale inny stwierdza: – Wcześniej czy później sprawa tych leków by wyszła. I Jabłoński chciał wyjaśnić tę kwestię na początku, by potem nie podważono wyroku.

– Bez względu na to, co nim kierowało, jestem przekonany, że dziś tego bardzo żałuje – mówi jeden z warszawskich sędziów.

O Jabłońskim krąży plotka, że miał być ulubieńcem sędziego Andrzeja Kryżego, wiceministra sprawiedliwości w czasach premiera Kaczyńskiego. – Kryże chciał go nawet ściągnąć do ministerstwa, ale z jakichś powodów to nie wyszło – opowiada jeden z prawników.

Sędzia Jabłoński nie zgodził się na rozmowę z „Rz".

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kacprzak@rp.pl

Sędzia Maciej Jabłoński po awanturze, jaką wywołała jego decyzja o wysłaniu prezesa PiS na badania psychiatryczne, poszedł na kilkudniowy urlop.

W ostatni dzień urlopu wieczorem dowiedział się z mediów, że Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek adwokata Jarosława Kaczyńskiego, który zarzucał mu brak obiektywizmu i upolitycznienie, odsunął go od prowadzenia procesu, którego jeszcze nie rozpoczął. Ale który uczynił go najbardziej znanym sędzią w Polsce. – Maciej już tak ma, że czasem podejmuje decyzje „śmiertelne" – mówi jeden z warszawskich sędziów.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo