Jarosław Marek Rymkiewicz zeznawał w sądzie na procesie, który wytoczyła mu Agora, wydawca "Gazety Wyborczej".
Poszło o słowa poety w rozmowie z "Gazetą Polską". Komentując sprawę krzyża przed Pałacem Prezydenckim, mówił: "Polacy, stając przy nim, mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach "Gazety Wyborczej", którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami". Dodawał, że redaktorzy dziennika są "duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski". I podkreślał, że ich rodzice i dziadkowie byli członkami tej organizacji.
Agora domaga się przeprosin i 10 tys. zł na ośrodek dla ociemniałych w Laskach.
Rymkiewicz przed sądem twierdził, że podpisuje się pod każdym swoim słowem. Zaznaczył jednak, że nie miał na myśli wszystkich redaktorów "GW", lecz tych, "którzy ją założyli i nadają jej oblicze". Dodał, że gotów jest przeprosić tych z nich, którzy uważają się za "dobrych Polaków".
Reprezentujący Agorę mec. Piotr Rogowski pytał Rymkiewicza, czy w latach stalinowskich poeta był w Związku Młodzieży Polskiej. – Sednem sprawy nie jest to, co robiłem w wieku 15 lat – odpowiedział pozwany.