Grzegorz Sroczyński w „Gazecie Wyborczej" broni wpisu Radosława Sikorskiego na Twitterze, w którym reklamował stronę atakującą przywódców Powstania Warszawskiego.
„Dyskusja o sensowności Powstania toczy się od 1944 r." – pisze Sroczyński. „Bywała ostra i ożywcza. Wpis Sikorskiego jest niewinny w porównaniu z tym, co o Powstaniu pisali Anders czy Kisielewski. Nawet w Peerelu udawało się - mimo cenzury - poważnie o Powstaniu rozmawiać.
Tymczasem w wolnej Polsce od kilku lat tej dyskusji prawie nie ma. Powstanie pozostaje kapliczką. Zbudowaliśmy muzeum, pędzimy do niego szkolne wycieczki. I nie potrafimy o Powstaniu uczciwie dyskutować. Jego krytycy słyszą moralny szantaż: nie kochacie Polski, plujecie na bohaterów. Chociaż nikt przecież nie kwestionuje poświęcenia i heroizmu powstańców.
W kolejne rocznice politycy i telewizje urządzają usypiający spektakl. Leją patos. „Przyszedł czas wojny i okupacji, a gdy wybiła godzina >>W
"Aczkolwiek umilkły strzały, umilkł ogień walki w Warszawie, to walka od razu się rozpoczęła, dramatyczna walka o własny honor, honor Polski i Warszawy, o narodową pamięć o Powstaniu" - to prezydent Komorowski.