Jak ustaliła „Rz", doktor Andrzej M., główny bohater najnowszej afery korupcyjnej w MSWiA, był wcześniej uwikłany w kontrowersje związane z rozstrzygnięciem innych zamówień publicznych.
O byłym już dyrektorze Centrum Projektów Informatycznych MSWiA zrobiło się głośno w ubiegłą środę, kiedy został zatrzymany i aresztowany przez CBA pod zarzutem przyjęcia 211 tys. zł łapówki za korzystne dla wrocławskiej firmy NetLine Group rozstrzygnięcie przetargu ogłoszonego przez CPI.
Fachowiec z policji
Andrzej M. ukończył Politechnikę Poznańską. Doktoryzował się na PW. Na swojej stronie wylicza tytuły wszystkich 117 publikacji naukowych. Przed zatrzymaniem przygotowywał się do rozprawy habilitacyjnej. W sieci przyznaje się też do miłości do ścigaczy i najlepszych kubańskich cygar.
Zanim trafił do MSWiA, 13 lat temu zaczął karierę w Komendzie Głównej Policji. Był głównym informatykiem Interpolu. Gdy w 2005 r. szefem policji został Marek Bieńkowski, M. uchodził już za znanego profesjonalistę. – Był przedstawiany jako złote dziecko polskiej informatyki, szef policji był oczarowany jego wiedzą – opowiada „Rz" jeden z oficerów. Od razu trafił na wysokie stanowisko – został dyrektorem Biura Łączności i Informatyki KGP. Przez dziesięć lat był doradcą w zakresie bezpieczeństwa Interpolu. Szkolił się w USA i we Francji, wykładał.
Gdy M. był dyrektorem w KGP (w 2007 r.), komenda bez przetargu dała zlecenia firmie HP Polska na budowę systemu informatycznego Sis II, który umożliwia funkcjonowanie bezwizowego ruchu w ramach państw Schengen. W lipcu tego roku Komisja Europejska ukarała za to komendę blisko milionem euro.