Andrzej M., były dyrektor Centrum Projektów Informatycznych MSWiA (dziś podlega Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji), gdy jeszcze pracował w resorcie, przyznał dwóm firmom informatycznym: IBM i HP, rządowe zlecenia bez przetargów. Według śledczych był przez nie korumpowany. Korzyści miała mu świadczyć jeszcze jedna firma informatyczna - Netline Group.
IBM Polska dostała dwa kontrakty z wolnej ręki warte w sumie ponad 65 mln zł. Podobnie HewlettPackard Polska - na sumę ponad 24 mln zł. IBM i HP są też podwykonawcami w umowach realizowanych dla CPI na informatyzację, m.in. dla policji, wartych dziesiątki mln zł.
Zawieranie kontraktów z wolnej ręki narusza prawo o zamówieniach publicznych. A że w zdecydowanej części środki pochodziły z funduszy UE, może się okazać, że Polska będzie musiała oddać Unii do 150 mln zł.
Zebrane w śledztwie (trwa od jesieni 2011 r.) dowody wskazują, że dyrektor CPI MSWiA (został zdymisjonowany w lipcu 2010 r. po kontroli ministra spraw wewnętrznych) przyjął łapówki w wysokości blisko 4 mln zł. Firmy informatyczne miały mu płacić "za pozyskanie przychylności" i "otwartość" przy realizacji zamówień publicznych. M. miał też przyjmować, według śledczych, od tych firm: iPady, telewizory, komputery warte kilkanaście tysięcy złotych.