Donalda Tuska czeka konfrontacja ze związkowcami i protestującymi na ulicach tłumami. Do tej pory premier tylko raz musiał się zmierzyć z falą demonstracji, gdy przeciwko umowie ACTA protestowali internauci. Mimo twardych zapowiedzi szef rządu potyczkę przegrał.
– Szerokie protesty związków to gigantyczna presja na premiera – opowiada „Rz" współpracownik Jerzego Buzka o czasach, gdy rząd AWS borykał się z wielotygodniowymi blokadami dróg przez Samoobronę. – Czuło się to cały czas w Kancelarii Premiera, szczególnie podczas codziennych narad, w czasie których szukano sposobów wyjścia z kryzysu – mówi nasz rozmówca.
Donald Tusk zapowiada, że na pewno nie ugnie się przed protestami. – Jeśli miałbym rzucić w diabły mandat wyborców, dlatego że w jednej sprawie duża grupa się ze mną nie zgadza, to nie miałbym podstawowych kwalifikacji. Ja za chwilę będę przeprowadzał bardzo trudną reformę emerytalną. Nie poddam jej pod referendum – mówił niedawno.
Jednak jeszcze nigdy rząd Tuska nie musiał przygotowywać się do konfrontacji na tak dużą skalę. O poziomie mobilizacji świadczy fakt, że NSZZ „Solidarność" pod swoim wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego zebrał ponad 1,5 mln podpisów. A SLD i OPZZ wkrótce chcą złożyć kolejne 500 tysięcy.
Nawet politycy PO przyznają, że w sprawie referendum znaleźli się trochę w pułapce. – Z tej sytuacji praktycznie nie ma dobrego wyjścia. Nie spodziewaliśmy, że skala protestów będzie aż tak duża. Liczba zebranych podpisów robi wrażenie – przyznaje jeden z członków władz Klubu PO. – Jednak zgoda na referendum byłaby samobójstwem, bo jego wynik jest do przewidzenia. A wówczas żadnej reformy już byśmy nie przeprowadzili – dodaje.
– Rząd nie przeprowadzi referendum, ale będzie musiał iść na ustępstwa – przewiduje dr Bartłomiej Biskup, politolg z UW. – Ale premier nie może bezkarnie zignorować tak dużego protestu, a jednocześnie okazać słabości – dodaje i przypomina, że podobnie było w sprawie ACTA, gdy Tusk twierdził, że się nie ugnie, by w efekcie protestów się wycofać.
– Skala oporu chyba zaskoczyła premiera i jego najbliższych doradców – mówi dr Jacek Kucharczyk, socjolog z Instytutu Spraw Publicznych. Przypomina, że popełniono podobny błąd co w sprawie OFE. – To również miał być element szerszej reformy finansów publicznych, a skończyło się na zabraniu środków.
A związki nie zamierzają odpuścić. Wczoraj „Solidarność" zapowiedziała wojnę przeciw reformie. – Premier celowo rozpoczął konsultacje tak późno, żeby ewentualne protesty zbiegły się w czasie z Euro. Rząd liczy, że z uwagi na mistrzostwa nie wyjdziemy na ulicę. Ale my to zrobimy – mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S".
Wczoraj rozpoczął obrady sztab protestacyjny „S", który opracowuje czarny scenariusz na wypadek, gdyby zapowiedziane na 22 marca posiedzenie Komisji Trójstronnej nie zakończyło się kompromisem albo nie doszłoby do referendum.