Czy prokuratura wróci pod kontrolę Ministerstwa Sprawiedliwości i parlamentarzystów? Opisana przez „Rz" i w TV Polsat sprawa zniszczenia Piotra Zaleskiego, właściciela kantoru, przez wiceszefa gdańskiej Prokuratury Okręgowej Romana Paszkiewicza pokazuje, że to konieczność.

– Współczuję panu Zaleskiemu, że robił za królika doświadczalnego – tłumaczył się Paszkiewicz w materiale filmowym pokazanym w Polsacie w niedzielę w programie „Państwo w państwie".

Sprawę w piątek opisała „Rz".

Zaleski, właściciel kantoru Conti w Gdańsku, został w 1995 r. aresztowany na polecenie prok. Paszkiewicza za rzekome pranie brudnych pieniędzy. Zajęto należące do jego firmy pieniądze. W efekcie kantor nie mógł funkcjonować. Zaleski na pół roku trafił do więzienia. W 2004 r. został przez sądy trzech instancji oczyszczony z zarzutów. Prok. Paszkiewicz za swe działania nie poniósł żadnych konsekwencji – jego przełożeni uważają, że nie ma do tego podstaw prawnych. Dziennikarzy Polsatu przekonywał, że miał rację, tylko winy przedsiębiorcy „niestety nie udało się udowodnić".

– Wysyłam pismo do prokuratora generalnego z zapytaniem o reakcje na wypowiedzi i działania prokuratora Paszkiewicza. Uważam je za skandaliczne – mówi „Rz" poseł SP Andrzej Dera.

Takich spraw jest więcej. Za niesłuszne aresztowanie Lecha Jeziornego, współwłaściciela Krakowskich Zakładów Mięsnych, prok. Andrzej Kwaśniewski, którego działania zniszczyły firmę, nie poniósł konsekwencji. Podobnie jak prok. Grzegorz Knuter odpowiedzialny za doprowadzenie do upadku firmy Alucon.