Łódzka prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 25-letiej Anice G. oraz 20 letniej Aleksis Ł. Obie kobiety zostały zatrzymane rok temu w Łodzi po tym jak odebrały od starszej mieszkanki tego miasta 25 tys. zł.
Wcześniej ktoś zadzwonił do kobiety podając się za córkę. – Mamo potrzebuję pieniędzy. Koleżanka jest w pilnej potrzebie – usłyszała starsza pani. Rozmówczyni dodała, że po gotówkę przyjdzie młoda kobieta. Starsza pani zgodziła się, ale okazało się, że już wcześniej zadzwoniła do córki i wiedziała, że to nie ona do niej dzwoniła. Staruszka powiadomiła policję, która urządziła zasadzkę, zatrzymując młode Romki.
Znaleziono przy nich niespełna 17 tys. złotych oraz 750 dolarów. Kobiety usłyszały zarzut oszustwa i trafiły do areszty. Policjanci znaleźli przy nich telefony komórkowe z niemiecką kartą SIM. Śledczy odkryli, że oszustki działały w międzynarodowej szajce. Ktoś inny dzwonił do starszych osób, one odbierały jedynie pieniądze.
- Okazało się, że dzwoniły one do organizatorów oszustwa, którzy byli za granicą, a one odbierały jedynie pieniądze. Były kurierkami – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury. Śledczy ustalili, że Anica G. oraz Aleksis Ł. mają na swoim koncie w sumie pięć oszustw. Nie tylko w Łodzi, ale też w Gdańsku i w Olsztynie.
- Tam też ofiarami padały starsze kobiety, do których dzwoniły osoby podające się za córki czy siostrzenice z prośbą o pilną pożyczkę – mówi prok. Kopania. Dodaje, że po sprawdzeniu okazało się, że do ofiar dzwoniono z Francji czy Niemiec. Anica G. nie przyznała się do winy, a jej koleżanka tylko do oszustwa w Łodzi. Młodsza z kobiet nie była dotąd karana, starsza siedziała już za oszustwa. Teraz obu grozi do 12 lat więzienia.
– Kara może być podwyższona, bo oskarżone zrobiły z tego przestępstwa źródło swojego utrzymania – mówi prok. Kopania.