Kontrolując w 2011 r. SPZOZ Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Gdańsku, NFZ wykrył m.in., iż 1206 świadczeń (na 1240 skontrolowanych) rozliczonych przez placówkę w trybie szpitalnym (gastroskopia i kolonoskopia) było wykonanych w trybie ambulatoryjnym.
Różnica jest w cenie. Średnia wycena zabiegu kolonoskopii wykonywanego w ambulatorium wynosi 300 zł, a w warunkach szpitalnych ok. 1600 zł – pięć razy drożej. NFZ zarzucił placówce świadome wyłudzenie ponad 2 mln zł.
Zakwestionowane zabiegi w szpitalu MSW w rzeczywistości były wykonane w tym samym miejscu, na tym samym sprzęcie i przez te same osoby, tj. w Pracowni Endoskopii znajdującej się poza oddziałem szpitalnym. Z prokuratorskich akt sprawy wynika, że pacjenci zapisywani na termin badania w pracowni endoskopowej rozliczani byli jako pacjenci oddziału wewnętrznego lub chirurgii ogólnej, bo szpital chciał wykorzystać limit na oddziale.
Ale prokurator przestępstwa nie zobaczył, choć przyznał, że szpital pacjentów rozliczał niezgodnie ze stanem faktycznym i rozliczeniem świadczeń w dokumentacji. Umorzył śledztwo, a sąd to podtrzymał.
– Skończył nam się kontrakt na zabiegi ambulatoryjne. Dwukrotnie składałem wnioski do NFZ o dodatkowe pieniądze, bezskutecznie – tłumaczy dr Grzegorz Sut, dyrektor szpitala MSW w Gdańsku. – Przyjmowaliśmy więc pacjentów na oddział, by nie musieli czekać miesiącami. Kierowaliśmy się dobrem pacjenta – zapewnia. Ale CBA ustaliło, że przekładało się to wprost na pensje lekarzy, które były uzależnione od wartości wykonanej procedury.