Każda partia ma swoje plecaki. Tak złośliwie określa się działaczy, którzy za wszelką cenę chcą znaleźć się w pobliżu lidera i choćby na wspólnym zdjęciu stać obok niego lub tuż za nim.
Podobnie jest w terenie, gdy do miasteczka przyjedzie np. premier z gospodarską wizytą. Wówczas trwa swojego rodzaju wyścig o miejsce podczas spotkania. A że Donald Tusk właśnie zapowiedział na jesień długo odkładany objazd po kraju, za moment liczni samorządowcy będą mieli protokolarno-dyplomatyczny ból głowy.
W największej sali w mieście
Stosowany w dyplomacji i polityce termin „precedencja" oznacza uszeregowanie osób według ich ważności.
Precedencja jest uzależniona od zajmowanego stanowiska. Reguluje porządek pierwszeństwa powitania, przemawiania oraz zajmowania miejsc podczas oficjalnych spotkań władz państwowych i samorządowych. W praktyce jest wypadkową różnych interesów – partyjnych, rządowych i lokalnych. Miejsce w szeregu jest bowiem często przepustką do kariery politycznej.
Mistrzem ceremoniału w Polsce jest Tomasz Orłowski, były dyrektor protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Odpowiadał m.in. za proceduralne przygotowanie pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej w 2010 roku.