Poranny komunikat policji w tej sprawie brzmiał i śmiesznie i dramatycznie. Otóż zespół prasowy KGP doniósł, że w jednej z miejscowości pod Iławą dwóch 10-latków w kominiarkach na głowach weszło do sklepu krzycząc do ekspedientki, że to jest napad. - Nieletni odpowiedzą przed sądem rodzinnym – zapowiadał komunikat.

Rzadko się zdarza, by za takie rzeczy brali się tak mali chłopcy. Więc „Rz" postanowiła sprawdzić jak to było. Zadzwoniliśmy do komendy policji w Iławie.  Oficer prasowa sierż. Joanna Kwiatkowska mówi, że przez kilka dni w jednej ze wsi w gminie Iława czterech chłopców wbiegało do sklepu w kominiarkach. – To jest napad – krzyczeli i uciekali ze sklepu. Straszyli ekspedientkę przez kilka dni. Nic nie ukradli.

W końcu wczoraj mieli pecha. Gdy wbiegli do sklepu był tam klient. – Złapał jednego z chłopaków. Okazało się, że to był 15-latek. Kilka godzin później policja zatrzymała jego kolegów w wieku 14-17 lat. Dlaczego straszyli napadem ekspedientkę? – Mówili, że dla zabawy – mówi sierżant Kwiatkowska.

Teraz chłopakami zajmie się sąd rodzinny i nieletnich. Czy wcześniej mieli oni kłopoty z prawem? – Czynności trwają – mówi policjantka.