Odłamki tupolewa ze strefy B

Ekipa archeologów, która była w Smoleńsku, zebrała materiał, który może pomóc wyjaśnić przyczyny katastrofy. Trafił on jednak do Rosjan.

Publikacja: 29.01.2014 04:00

Odłamki tupolewa ze strefy B

Foto: rp.pl

Wyjazd archeologów miał miejsce jesienią 2010 r., kilka miesięcy po katastrofie rządowego Tu-154M w Smoleńsku. I choć formalnie wnioskowali o niego prokuratorzy, to jego celem nie było zebranie dowodów na potrzeby śledztwa.

Zobacz galerię zdjęć

Ekipa archeologów miała uprzątnąć miejsce katastrofy. – Wszystko zaczęło się od doniesień turystów, którzy wskazywali, że na miejscu katastrofy są wciąż znajdowane szczątki ludzkie i części samolotu – tłumaczy „Rz" dr hab. Andrzej Buko, który kierował wyprawą.

Jednak dokładność prac naukowców sprawiła, że znaleziono kawałki samolotu, których badanie mogłoby rozstrzygnąć część wątpliwości dotyczących przyczyn zniszczeń maszyny.

„Rz" dotarła do zdjęć, które na własny użytek zrobili członkowie ekipy archeologicznej (publikujemy je w wydaniu internetowym rp.pl/smolensk).

Marek Poznański, który brał udział w badaniach (dziś jest posłem Twojego Ruchu) uważa, że wiele ze szczątków było „przetopionych".

– Noszą charakterystyczne ślady rozerwania, wygięcia, niektóre były bardzo zdeformowane.  Było widać, że działała na nie wysoka temperatura – wskazuje, ale zastrzega, że należy je zbadać.

Nie zrobili tego specjaliści z pracującej wtedy komisji Millera. Jej byli członkowie wskazują, że prac archeologicznych nie prowadzono z ich inicjatywy.

– Komisja nie korzystała z materiału zgromadzonego przez archeologów – potwierdza „Rz" Maciej Lasek.

Raport z ich prac trafił do wojskowej prokuratury. Nie wiadomo jednak, czy opisywane przez Poznańskiego fragmenty były poddane badaniom.

Z informacji od śledczych wynika, że zebrane przez naukowców odłamki Rosjanie zgromadzili na smoleńskim lotnisku, podobnie jak inne elementy wraku, które leżą tam od dnia katastrofy. W 2012 r. mieli do nich dostęp polscy biegli, ale nie wiadomo, z ilu z nich podczas oględzin pobrano jakieś próbki. Prokuratura nie wyjaśnia też, jakim zostały poddane badaniom.

Dlaczego te elementy są tak istotne? Poddane wysokiej temperaturze fragmenty samolotu znaleziono przed miejscem uderzenia samolotu w ziemię, ale już po miejscu, w którym miał uderzyć w brzozę. Tworzyły pas wyznaczający tor lotu maszyny.

Ten obszar nazwany został przez archeologów strefą B. W przeciwieństwie do strefy A (zaczynającej się w miejscu uderzenia w ziemię), nie został on przepchnięty spychaczem, więc rozłożenie odłamków było identyczne jak w chwili wypadku.

Poznański uważa, że to części poszycia zassane przez silniki. – To jest jego interpretacja, ale to tylko jedna z możliwych. Powinni ocenić to eksperci – mówi dr Buko.

Wyjazd archeologów miał miejsce jesienią 2010 r., kilka miesięcy po katastrofie rządowego Tu-154M w Smoleńsku. I choć formalnie wnioskowali o niego prokuratorzy, to jego celem nie było zebranie dowodów na potrzeby śledztwa.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo