Wyjazd archeologów miał miejsce jesienią 2010 r., kilka miesięcy po katastrofie rządowego Tu-154M w Smoleńsku. I choć formalnie wnioskowali o niego prokuratorzy, to jego celem nie było zebranie dowodów na potrzeby śledztwa.
Ekipa archeologów miała uprzątnąć miejsce katastrofy. – Wszystko zaczęło się od doniesień turystów, którzy wskazywali, że na miejscu katastrofy są wciąż znajdowane szczątki ludzkie i części samolotu – tłumaczy „Rz" dr hab. Andrzej Buko, który kierował wyprawą.
Jednak dokładność prac naukowców sprawiła, że znaleziono kawałki samolotu, których badanie mogłoby rozstrzygnąć część wątpliwości dotyczących przyczyn zniszczeń maszyny.
„Rz" dotarła do zdjęć, które na własny użytek zrobili członkowie ekipy archeologicznej (publikujemy je w wydaniu internetowym rp.pl/smolensk).