Dziś po południu mężczyzna wrócił do zakładu karnego, gdzie do 2015 roku odsiaduje wyrok za kradzieże. Wyszedł w piątek na przepustkę. Policjanci przypuszczają, że zaraz potem poszedł się gdzieś zabawić, a później wsiadł za kierownicę kradzionego czarnego BMW. Auto zginęło ponad rok temu w Łodzi.
Łódzcy wywiadowcy, którzy z piątku na sobotę pełnili służbę po cywilnemu w okolicach ulicy Piotrkowskiej chcieli zatrzymać auto do kontroli. Kierowca zignorował ich polecenie i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli za nim w pościg. W swoim oplu astrze włączyli sygnalizację świetlną i dźwiękową. O pościgu poinformowali oficera dyżurnego.
BMW gnało po centrum. Na skrzyżowaniu ulic Kilińskiego i Tymienieckiego policyjny opel astra zderzył się z mazdą, która znalazła się na trasie pościgu. 40-letni kierowca mazdy zmarł w szpitalu. To był pierwszy dzień w jego nowej pracy. Mężczyzna rozwoził pizzę. Osierocił żonę i 18-letnią córkę.
W ciężkim stanie są wciąż obaj policjanci w wieku 29 i 35 lat. Wciąż są w stanie śpiączki farmakologicznej.
Spalone BMW policjanci znaleźli w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego już w niedzielę. Wtedy też wiedzieli kogo szukają. – To kryminalista - zdradził nam jeden z mundurowych.