Parabanki, choć działające z mniejszym rozmachem niż Amber Gold, wciąż kuszą. Liczba doniesień do prokuratury od oszukanych klientów, ale też od KNF lawinowo rośnie – wynika z raportu Prokuratury Generalnej, do którego dotarła „Rz".
– W całym kraju toczy się łącznie ok. 200 śledztw w sprawie parabanków. Z tego blisko połowa to sprawy nowe, które wpłynęły do prokuratur w ubiegłym roku – mówi „Rz" Zdzisław Brodzisz z Prokuratury Generalnej, autor raportu.
Spośród 92 nowych spraw większość, bo 76, dotyczyła działalności parabankowej, a 15 – tzw. piramid finansowych. Co czwarte doniesienie pochodziło od Komisji Nadzoru Finansowego.
Najwięcej spraw wpłynęło do prokuratur w Warszawie i Wrocławiu, nieco mniej do Gdańska i Katowic. Wyjątkiem jest Podkarpacie, gdzie takich firm jest mało albo klienci z nich nie korzystają – tu nie przybyła żadna nowa sprawa.
Nie zmienia się tzw. modus operandi naciągaczy. Reklamują atrakcyjne oferty, np. oprocentowanie wpłat kilkukrotnie wyższe niż w bankach, ściągają pieniądze od klientów, a pierwszym nawet płacą obiecane zyski. Reszta zostaje na lodzie. Inny mechanizm oszustwa to proponowanie pożyczek, które można dostać po spełnieniu szeregu warunków, tyle że klient nie jest o nich rzetelnie informowany.