Choćby takich artykułów, jak „Administracja puchnie" z dzisiejszej pierwszej strony „Rzeczpospolitej". Okazuje się, że choć w kraju grasuje deflacja, a ceny – od paliw po żywność - spadają, to w nowym roku znów pójdą w górę koszty polskiej administracji. I to o niemal 500 mln zł. Wbrew obietnicom polityków, armia biurokratów rośnie, zbrojna w kolejne instytucje i uprawnienia. Tylko w samorządach przybyło ich przez rok ponad 6 tys. Gdzie tkwi przyczyna tego zjawiska? „W Polsce drogą do rozwiązania każdego problemu staje się nowa ustawa i nowa instytucja" – pisze red. Paweł Jabłoński w komentarzu „Urzędnicza ułuda bezpiecznego państwa".
Humor Czytelnikom poprawi z pewnością informacja, że tegoroczna kolacja wigilijna za sprawą wspomnianej już deflacji będzie o 5 proc. tańsza niż w 2013 r. Podstawowe potrawy dla czteroosobowej rodziny kupimy za 96 zł, podczas gdy rok temu za 101 zł – wynika z liczonego od lat „koszyka Rzeczpospolitej".
W artykule „Czas islamskich wilków" „Rzeczpospolita" analizuje nowe zjawisko – ataki terrorystyczne coraz częściej podejmowane w krajach Zachodu przez samotnych frustratów szukających natchnienia w Koranie.
Na stronach gospodarczych interesujący raport z rynku mieszkaniowego – okazuje się, że po Niemcach nacją najczęściej kupującą mieszkania w Polsce są Ukraińcy. Stanowią już 17 proc. obcokrajowców inwestujących u nas w lokale (Niemcy – 25 proc.). Ich zainteresowanie rynkiem nieruchomości nasiliło się od aneksji Krymu przez Rosję. Zdaniem ekspertów będzie dalej rosło.
W „Gazecie Wyborczej" wielki tytuł na pierwszej stronie krzyczy „Korea grozi Ameryce". Oczywiście Korea Północna, a rzecz idzie o „Wywiad ze Słońcem Narodu", komedię o fikcyjnym zamachu na Kim Dzon na, wyprodukowaną przez Sony Pictures. Phongyang jest przekonany, że w produkcję tego „nieuczciwego, reakcyjnego filmu" zaangażowany był rząd USA. Północni Koreańczycy grożą Ameryce odwetem „na wszystkich frontach". I tylko dziennikarze zastanawiają się, czy po wstrzymaniu dystrybucji filmu przez Sony scenarzyści nie poddadzą się wewnętrznej cenzurze bojąc się inwestować swój czas w projekty, które z przyczyn politycznych mogą zostać wstrzymane.