Jeden z nich ma wagę szczególną, bo wiąże ze sobą dwie kompletnie niemożliwe do połączenia estetyki. Oto „Newsweek" informuje, że firma samochodowa Jaguar wybuduje fabrykę w krakowskiej Nowej Hucie! O inwestycji przesądza ponoć bliskość wielkiego przedsiębiorstwa metalurgicznego i, co mniej dziwi, współpraca hinduskiego kapitału. Jaguar, o czym nie wszyscy pamiętają, jest własnością koncernu Tata Motors, huta zaś należy do grupy Mittala. Zostawiając na boku fakt, że robotnicza dzielnica Krakowa rzeczywiście nadaje się na taką inwestycję ze względu na infrastrukturę, zaplecze uniwersyteckie Krakowa i sporą liczbę wykwalifikowanych robotników, do kuriozów jednak trzeba zaliczyć, że do planowanego przez komunistów proletariackiego raju trafia uosobienie wyrafinowanego smaku światowej burżuazji. Cóż, Lenin pewnie w grobie się przewraca.
„Rzeczpospolita" na pierwszej stronie informuje o współpracy dotąd tylko internetowej firmy Vivus z Ruchem. Oto gigant pożyczek on-line zacznie świadczyć swoje usługi w kioskach z gazetami. Trudno mieć wątpliwości, że zapowiada się prawdziwa rewolucja, zwłaszcza, że typowy klient „chwilówek" rzadko ma dostęp do Internetu, a placówki bankowe w małych miasteczkach i wioskach raczej licznie nie występują. Będzie więc wygodniej i bliżej, gotówkę wydzieli od lat dobrze znana pani Krystyna (która przy okazji dorobi do pensji!), a okoliczne sklepy monopolowe podwoją obroty. Jednym słowem dzięki firmie Vivus polska prowincja pięknie rozkwitnie.
Nie tylko zresztą dzięki Vivusowi. Także dzięki sieci „Żabka", której menedżerowie równie odważnie myślą o łączeniu usług. Otóż, jak donosi „Puls Biznesu", w popularnych „Żabkach" dzięki współpracy z Pocztą Polską będzie można nadać i odebrać przesyłki pocztowe oraz dokonać zakupu... energii elektrycznej. Sieć powiększy się o 600 kolejnych sklepów i już niedługo będzie w nich można, dzięki „chwilówkom" z Vivusa oczywiście, kupić pół litra, zagrychę, 10 kilowatów prądu i wysłać list do prezydenta z prośbą o przywrócenie poprzednich przepisów o wieku emerytalnym, o czym Polacy rzekomo marzą.
Marzą, czy nie? Nie wiem. Ale „Dziennik Gazeta Prawna" te marzenia zmierzyła sondażowo i informuje na pierwszej stronie, że "Polacy nie chcą dłużej pracować" (a kto chce, warto spytać). W przeprowadzonym sondażu przywrócenie poprzednio obowiązujących przepisów popiera 59 procent Polaków, status quo w tej dziedzinie akceptuje 27 procent, zaś 14 nie ma w tej sprawie zdania. Nie powiem, żeby wynik sondażu DGP był dla mnie szczególnie odkrywczy. Trudno sobie przecież wyobrazić społeczeństwo, które zamiast je zrzucać dobrowolnie nakłada sobie nowe kajdany, ale dziwi mnie nieco bezkrytycyzm dziennikarzy tytułu, którzy w kampanii wyborczej(!!!) zadają pytanie z kategorii: „czy chciałbyś być piękny, zdrowy i bogaty?" i triumfalnie oznajmiają na pierwszej kolumnie o wynikach.
Na tym tle nieco blado wypada wrażliwa społecznie „Gazeta Wyborcza", która narzeka na to, że za reformę prawa myśliwskiego biorą się posłowie... myśliwi. W istocie dziwne to, że nie posłowie górnicy, z posłami nauczycielami wsparci przez posłów duchownych i posłów identyfikujących się z LGBT. Efekt? Prawdopodobne utrzymanie się zgubnej praktyki wykorzystywania do polowań kul ołowianych i masowe zapędzanie do nagonek dzieci. Ołowiane kule są nieekologiczne, a w psychice dzieci uczestniczących w polowaniach zostaje głęboki uraz i dożywotnia trauma o mocy większej od legendarnej bruzdy dotykowej po in vitro. Gratuluję wyczucia reaktorom "Gazety Wyborczej", którzy wśród licznych problemów polskich dzieci, ich udział w polowaniach uważają za temat wart gazetowej „jedynki".