Rz: Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini powiedziała, że UE i Rosja mogą zająć wspólne stanowisko, odmienne od tego, które prezentuje administracja prezydenta elekta Donalda Trumpa w kilku kwestiach międzynarodowych. Czy to możliwe?
Siergiej Markow: Zakładałbym raczej, że Moskwa połączy swoje siły z Trumpem. Na pewno zacznie się bardzo skomplikowana gra i współpracy z UE też nie można wykluczyć, ale tylko w niektórych kwestiach. Tu chodzi przede wszystkich o porozumienia nuklearne z Iranem. Moskwa i Bruksela to popierają, a Trump chce się z tego wycofać. Tu może być problem.
Bruksela zapowiada przedłużenie sankcji wobec Rosji w związku sytuacją na Ukrainie. Czy Rosja jest gotowa na taki scenariusz?
To szaleństwo. Przecież Mogherini wie, że to kijowska junta nie wywiązuje się z porozumień mińskich. Uważam, że Rosja w odpowiedzi na taką politykę Brukseli powinna zaostrzyć sankcje wobec Europy. Musimy wprowadzić zakaz na import samochodów oraz sprzętu elektronicznego z UE. Widzimy, że Unia Europejska chce zająć miejsce USA w sprawie kontynuowania wobec Rosji polityki sankcji.
Co więcej, Mogherini twierdzi, że polityka UE w tym sensie się nie zmieni, nawet jeżeli po zaprzysiężeniu Trumpa zdanie na ten temat zmieni USA.